Jak oni to zrobili?! - Kajko i Kokosz: Nowe Przygody 4 "Zaćmienie o zmierzchu" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Na półkach księgarń zameldował się już czwarty tom serii Kajko i Kokosz: Nowe Przygody - Zaćmienie o zmierzchu. Za komiks kontynuujący serię o dzielnych wojach autorstwa Janusza Christy ponownie odpowiedzialni byli Maciej Kur, Sławomir Kiełbus i Piotr Bednarczyk. Tercet ten jest znany z Królewskiej konnej, ale chyba nikt się nie spodziewał się, że nowy album będzie takim komiksem. Jak oni mogli doprowadzić do powstania czegoś takiego?!

Nowa przygoda Kajka i Kokosza rozpoczyna się całkiem niewinnie. Tytułowi bohaterowie wraz z Witem łowią ryby, spokój zakłóca Łamignat, który doprowadza do zatopienia łódki. Jednak szybko przygoda rozkręca się do wielkich rozmiarów. Wracając do grodu wojowie spotykają Zmierzchnicę, demona wyłaniającego się tylko o zmierzchu. Jeżeli do następnego zaćmienia nie uda im się odnaleźć serca Rozmiła, o którym coś wie kasztelan Mirmił, to trafią w zaświaty. Tuż po tym do grodu przybywa brat Mirmiła, Wojmił z szokującą informacją: żeni się i chce by Mirmił zorganizował mu wesele. W akcję wplątują się także Zbójcerze, którzy też napotykają się na Zmierzchnicę. To jednak zaledwie początek przygód, w których sercu znajduje się legendarne serce Rozmiła. Nie brakuje twistów, więc lepiej nie streszczać dalszych przygód.

To właśnie skomplikowana fabuła pełna ciekawych przygód, humoru, ale też zaskoczeń i niestandardowych zabiegów narracyjnych sprawiła, że Zaćmienie o zmierzchu mnie całkowicie zaskoczyło i jest to chyba najlepszy komiks o przygodach Kajka i Kokosza, a na pewno album, który mi dostarczył najwięcej rozrywki. Tom jest tak dobry, że mógłby bez problemu konkurować z tytułami frankofońskimi, a także pozwolić w jeszcze szerszym stopniu dotrzeć do młodych czytelników znających komiks tylko z serialu czy z bardzo przeciętnej lektury jaką jest Szkoła latania. Trzeba powiedzieć to szczerze - seria Janusza Christy, szczególnie po przejściu autora do Świata Młodych, dziś w większości trąci myszką i jest pewnym reliktem ówczesnych czasów. Ja klasyczne komiksy o Kajku i Kokoszu lubię, ale bardziej to wynika z mojej fascynacji starymi historiami niż z faktycznej jakości komiksu. W przeszłości, chociażby w wieku 10 lat, zdecydowanie bardziej lubiłem Asteriksa niż Kajka i Kokosza. Tu natomiast czytelnik dostaje 44 strony doskonałej przygody, które jednocześnie mocno jest wypełniona postaciami i wątkami z komiksów Christy, w żaden sposób nie przeczy klasycznym historiom, ale jest napisana w nowoczesny sposób.

Wcześniejsze Nowe przygody były pewnymi eksperymentami. Pierwsze albumy składały się z krótkich historii o różnych drugoplanowych bohaterach, poprzedni album natomiast był pierwszym pełnometrażowym komiksem o Kajku i Kokoszu napisanym przez Macieja Kura. Autor jednak wyciągnął lekcję z Królewskiej konnej, która była dobrym komiksem, ale nie posiadającym tego czegoś co by sprawiło, że Kajko i Kokosz w pełni wstąpił w XXI wiek. Zaćmienie od zmierzchu choć rozpoczyna się dość niewinnie, to gdzieś w połowie komiksu fabuła wchodzi na niesamowicie wysokie obroty i nabiera ciekawego zwrotu. Poznawanie kolejnych fragmentów układanki związanej z sercem Rozmiła i tajemniczą postacią Zmierzchnicy sprawia, że historia jest niesamowicie wartka i nie ma w niej chwili nudy, a kolejne sceny coraz to bardziej przybliżają do finału. Komiks nie byłby tak ciekawy, gdyby nie pojawienie się wielu postaci z historii Christy - zarówno Wojmił, Hegemon czy nawet Oferma mają tu swoje pięć minut, oraz dodanie zupełnie nowych bohaterek - Zmierzchnicy i Zaćmicy, które są naprawdę fajnym rozegraniem motywów związanych z wierzeniami słowiańskimi. Nie brakuje też ciekawych retrospekcji związanych z rodziną Mirmiła, które jeszcze bardziej wzmacniają historię.

Jak przystało na komiks humorystyczny, w Zaćmieniu od zmierzchu nie brakuje też zabawnych scen, szczególnie świetnie pod tym względem wypadają fragmenty z Zbójczerzami oraz Zaćmicą i Zmierzchnicą. Czytelnik może w nich znaleźć nie jeden, ale dwa wątki miłosne, z których każdy jest zupełnie inny od drugiego i śmieszny na swój sposób. Nie brakuje też zabawnych gagów z innymi bohaterami, swój wątek ma też Łamignat poszukujący swojego bacika. Choć cała historia chce mocno pchnąć Kajka i Kokosza do przodu, to niestety twórcy próbują jednocześnie przypodobać się starszym czytelnikom, co objawia się w pojedynczych nawiązaniach w dialogach czy występach postaci z poprzednich albumów, które nic nie wnoszą. Choć muszę przyznać, że jedno nawiązanie mi się niesamowicie spodobało, a mowa tu o kadrze z ojcem Placydem. Kto wie, ten wie o co chodzi.

Nie wspomniałem wcześniej nic o rysunkach, ale może to wynika z tego, że Sławomir Kiełbus to rysownik światowej klasy i już we wcześniejszych historiach o Kajku i Kokoszu zachwycał swoimi ilustracjami. Tutaj dzieje się tak ponownie, co widać w postaci efektu końcowego, który wyraźnie różni się od historii Janusza Christy, ale przy tym zachowuje pewną esencję ilustracji z klasycznych albumów. Każda plansza, każdy rysunek jest niezwykle dynamiczny, ale wszystko to przebija postać Zmierchnicy, która swoim wyglądem i mimiką kradnie każdy kadr. W historii nie brakuje też ciekawszych pod względem układu kadrów, które dodatkowo sprawiają, że album wygląda tak atrakcyjnie. Znakomitą robotę wykonał także Piotr Bednarczyk, który w zjawiskowy sposób nałożył kolory na rysunki, tak aby wyglądały nowocześnie, a przy tym klasycznie. Nie jest to robota łatwa, co przekonali się niektórzy koloryści Lucky Luke'a, tutaj natomiast wszystko idealnie współgra.

Jeżeli nigdy nie czytaliście żadnego albumu z serii Kajko i Kokosz, to Zaćmienie o zmierzchu jest według mnie idealnym komiksem na start. Wystarczy, że mniej więcej kojarzycie postaci, a już możecie się zanurzyć w polskim komiksie opowiadającym o słowiańskich wojach, który w żadnym aspekcie nie jest gorszy od zagranicznych serii. Gorąco polecam i liczę na kolejne tak dobre przygody.

Ocena albumu: 9/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Kajko i Kokosz. Nowe Przygody 4 - Zaćmienie o zmierzchu
Data premiery: 16 czerwca 2021, liczba stron: 48, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: Maciej Kur, rysunki: Sławomir Kiełbus, kolory: Piotr Bednarczyk, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-9874-6

Przykładowe strony: 

   źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

  1. naprawdę zachęciłes mnie dupna tego komiksu, pzreglądnąłem go w empiku jakiś czas temu i rysunki byly ładne, okładka rewelacyjna, ale blokowało mnie to że jak kilka lat temu miałem lekture "szkoła latania" to mi niezbyt przypadła do gustu pamietam, ale jeśli mówisz ze ten tom jest dobry na start to jutro kupuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę mnie dziwią achy i ochy po tych przykładowych planszach które widziałem... Może całość prezentuje się lepiej ale po takiej sobie "Królewskiej konnej" nie oczekuję cudów. Prawdziwy "Kajko i Kokosz" to tylko ten od Janusza Christy i nic innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w tym wypadku plansze przedstawiają dwie pierwsze strony, więc po nich ciężko ocenić fabułę. Sam przyznam, że też nie byłem po nich aż tak pozytywnie nastawiony.

      Usuń
    2. Tak czy inaczej prawdziwy "Kajko i Kokosz" to tylko 9d Janusza Christy. Wszystko inne jest słabe.

      Usuń
  3. Trochę odleciałeś, ale czego nie robi się dla gratisowych egzemplarzy recenzenckich, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę niedzielnego czytelnika bloga. Stali wiedzą, że żadne egzemplarze recenzenckie nie są w stanie mnie przekupić, co widać w chociażby w wielu tekstach o "Lucky Luke'ach" czy "Myszarcie".

      Usuń
    2. Możesz nawet widzieć poniedziałkowego i środowego, ale śmiechu warta jest twoja opinia o Zaćmieniu. Jest to naprawdę dobry komiks. We wszystkim trzeba znać umiar, tak mi się zdaje.

      Usuń
    3. Czekaj, czyjas opinia jest śmiechu warta, bo różni się od twojej? I kto tu nie zna umiaru w robieniu wiadomo kogo z logiki xD

      Usuń
  4. Dla mnie tom nie był zaskoczeniem. Tożsamość żony Wojmiła była oczywista od samego początku, tak samo jak cała reszta. Jedynie, co było skarbem nie dało się przewidzieć, ale i tak od początku jasne było, że będzie to coś nic niewartego w sensie finansowym. Ogólnie rzecz biorąc nie nudziłem się, ale nic mnie nie zachwyciło. Z "nowych przygód" to najlepszy tom, ale nadal to nie to, co dzieła Christy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga