Może i głupie, ale fajne - Louca 1 "Piłka w grze!" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Każda z nowych serii familijno-młodzieżowych wydanych ostatnio przez Egmont jest zupełnie inna. Recenzowani ostatnio Giganci to komiks fantasy pełną gębą, natomiast Louca to pełen humoru komiks o fajtłapowatym nastolatku, który chce zostać piłkarzem i w ten sposób zdobyć serce dziewczyny. Wygląda to na historię jakich wiele, ale komiks Bruno Dequiera zawiera pewien twist. Czy dzięki niemu jest to seria warta polecenia?

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Louca nie wyróżnia się na tle innych nastolatków, jednak przyglądając się mu bliżej, okazuje się, jest fajtłapą pierwszej klasy - jeżeli jest choć minimalna szansa by spaść schodów, to spadnie, a przy tym złamie nogę i dodatkowo skompromituje się przed wybranką swojego serca, Julią. Louca próbuje przypodobać się dziewczynie, ale wszystkie jego plany kończą się w najgorszy sposób. Wszystko się zmienia, gdy spotyka Nathana, świetnego piłkarza, który postanawia pomóc wytrenować go na dobrego piłkarza, by w ten sposób mógł zaimponować Julii. Jednak nie będzie to łatwe, ponieważ Louca nie potrafi nawet porządnie prosto kopnąć piłki. Tylko że Nathan nie jest zwykłym piłkarzem, lecz jest duchem.

Fajtłapa zakochany w dziewczynie, piłka nożna, pomocny duch - wszystkie te motywy, które przewijają się w pierwszym tomie Louki Bruno Dequiera, są kojarzone z tytułami dla młodzieży, ale chyba takiej mieszanki nie zaserwował nikt wcześniej. Nie zmienia to faktu, że fabuła Piłki w grze! jest dość prosta, najpierw poznajemy bohaterów, potem dochodzi do konfrontacji Louki z Nathanem, następnie Nathan trenuje Loukę, a na sam koniec albumu główny bohater bierze udział w wielkim meczu. W tle oczywiście przewijają się inne wątki, jak chociażby problemy szkolne Louki, na chwilę pojawia się też jego brat, jest też kilka stron poświęconych Julii, ale na razie są to jedynie poboczne rzeczy, które są rzucone, aby postacie nie żyły w próżni, tylko czytelnik coś więcej o nich wiedział i to się sprawdza.

Choć fabuła jest dość schematyczna, to nie oznacza, że ktokolwiek może się nudzić podczas lektury Louki. Wręcz przeciwnie, historia mknie do przodu, a wszystkie jej niedoskonałości zasłaniane są przez gagi, których pełno na każdej stronie. Momentami są to mocno głupawe żarty, które równie dobrze mogłyby być w wielu innych młodzieżowych seriach, jak scena, w której Nathan korzysta z zalet bycia duchem i zagląda do szatni dziewczyn, ale jest też wiele porządnego slapsticku związanego z głównym bohaterem. Jednak nawet te głupsze momenty nie przeszkadzają, ponieważ autor od samego początku pokazuje, że nie należy traktować komiksu na serio, lecz jako zwariowaną rozrywkę.

Najbardziej zwariowaną rzeczą w całym komiksie, która sprawia, że seria wyróżnia się na tle wielu podobnych serii młodzieżowych, jest przesadzona do granic możliwości mimika postaci. W Louce postaci nie tylko potężnie gestykulują, ale ich emocje wręcz eksplodują na kartach komiksu. Ta nadzwyczajna żywiołowość powoduje, że choć sam styl rysunków na pierwszy rzut oka wygląda dość schematycznie, ot, taka mangowo-francuska kreska, to ostatecznie widać w tym własny styl i w połączeniu ze zwariowaną fabułą, daje to przyjemną lekturę. 

Seria ma na pewno szansę na rozwinięcie skrzydeł w kolejnych tomach, bo na razie szczególnie wątek Nathana nie został zbytnio pogłębiony, choć lekko jest sugerowane, że historia młodego piłkarza, który zmarł w tajemniczy sposób, będzie istotna w kolejnych albumach. Inne postaci drugoplanowe - jak brat Louki, siostra Julii czy nauczyciele - też zasługują na więcej uwagi. A trzeba przyznać, że pod względem projektów postaci seria wypada świetnie, a szczególnie wbił mi się w pamięć wygląd trenera drużyny piłkarskiej. Pewnym wyzwaniem będzie na pewno też pociągnięcie dalej wątku miłosnego, żeby nie był powtarzaniem w kółko tych samych gagów.

Porządnie prezentuje się też polskie wydanie komiksu, tym bardziej że pierwszy album liczy aż 80 stron, a jest wydany w tej samej cenie co zwykłe frankofońskie albumy. Miłym dodatkiem, obecnym też w oryginalnym wydaniu, są 3 strony ze szkicami, na których jednocześnie są zaprezentowane opisy głównych bohaterów. Pod względem tłumaczenia trudno się do czegoś przyczepić, ale tym razem, w porównaniu do Gigantów, oczy nie bolą od patrzenia na sam komiks, ponieważ czcionka wygląda porządnie i można ją z łatwością czytać.

Louca nie jest przesadnie mądrym komiksem, ale jako przyjemna lekka rozrywka sprawdza się doskonale. Komiks w ciekawy sposób miesza różne młodzieżowe motywy i zachwyca rysunkami pełnymi ekspresji. Pierwszy tom jednak pozostawia pewien niedosyt i być może pewne elementy, które na razie nie zostały do końca wykorzystane, zabłysną w następnych albumach. Kolejny tom już w kwietniu.

Ocena albumu: 8/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Louca 1 - Piłka w grze!
Data premiery 23 lutego 2022, liczba stron: 80, cena okładkowa: 29,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz i rysunki: Bruno Deqiuer, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-5078-2

 Przykładowe strony:

Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wujek $knerus i Dziesięciocentówka Nieskończoności - dwie wersje okładkowe!

Komiks Marvela ze Sknerusem pojawi się w... "Gigancie Poleca" 257?!

Gigant Poleca 256 "Klątwa księgi" - zapowiedź - Cavazzano, Andersen, Faccini