Mierząc się z dorosłością - Lou! 3 "Struktura kryształu" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Lou nie jest już dzieckiem. Rok temu polscy czytelnicy mogli przeczytać o śmiesznych przygodach dwunastoletniej dziewczynki, która na łamach kolejnych albumów rosła, by w trzecim tomie poszła na studia. Struktura kryształu zawiera dwa kolejne albumy serii o Lou oraz adaptację filmu. Szczególnie jeden z nich był niesamowicie krytykowany we Francji. Czy zasłużenie? Postaram się nie tylko na to pytanie odpowiedzieć w recenzji.

Recenzując dwa pierwsze tomy nowej edycji Lou! wspomniałem o pewnej interesującej informacji. Zamykający drugie wydanie zbiorcze Szałas to siódmy album serii, a otwierająca trzeci tom Struktura kryształu to szósty album. Teoretycznie pozbawiona sensu kolejność wydawania przez Egmont ma ogromny sens. Julien Neel po stworzeniu pięciu doskonałych albumów postanowił pójść w zupełnie inną stronę i napisał szósty album rozgrywający się po kilku latach i będący już nie humorystycznym komiksem, lecz bardziej opowieścią SF z filozoficznymi rozważaniami. Francuscy czytelnicy przyjęli go niezwykle krytycznie, ponieważ zbytnio nie wiedzieli o co w nim chodzi. Fabuła wydawała się być połączeniem przypadkowych wątków, które zbytnio nie mają sensu, a większość postaci zachowywała się zupełnie inaczej niż we wcześniejszych albumach. Parę lat później do sprzedaży trafił wspomniany wcześniej Szałas, które tłumaczy co się zdarzyło pomiędzy piątym i szóstym tomem. Jednak trzeba odpowiedzieć na pytanie - czy dzięki temu wszystko ma sens?
Tak, choć nadal czuć, że coś nie gra. Jednak czytając w kolejności zaproponowanej przez Egmont bardziej obrywa Szałas niż Struktura kryształu. To właśnie w Szałasie seria daleko odchodzi od humorystycznych korzeni, a coraz ważniejsze stają się rozważania Lou. Julien Neel też prawdopodobnie nie miał zbytnio pomysłu jak powiązać piąty album z szóstym, więc na koniec Szałasu czytelnik dostaje "ładną" deus ex machinę, w ramach której autor dopasowuje historię do początku Struktury kryształu, czyli Lou pogarsza się wzrok, wysiada zasilanie i łączność na całym świecie, a lądy pokrywają dziwne kryształy. W takiej sytuacji nowa przygoda Lou wydaje się być racjonalną kontynuacją bardzo dziwnego zakończenia wcześniejszego albumu.
Z tego powodu muszę przyznać, że lektura Struktury kryształu była dość dziwnym doświadczeniem, ale w miarę zrozumiałym. Album nic a nic nie tłumaczy dlaczego świat nagle się tak zmienił, trudno znaleźć też wytłumaczenie dlaczego bohaterowie zachowują się dziwnie oraz o co chodzi z tymi kryształami. Jest to niby kolejna zwykła opowieść o przygodach Lou, lecz zupełnie odmienna stylem i poruszanymi tematami od korzeni serii. Lou duma nad tym czym dla niej jest życie, co tak naprawdę najbardziej lubi, kogo kocha, a przy tym afirmuje życie np. tańcząc w klubach czy spotykając się z przyjaciółmi. Muszę jednak przyznać, że poszczególne sceny czasem są niezwykle pięknie narysowane, za każdym razem gdy przeglądam album, zachwycam się pełnymi kolorów stronami rozgrywającymi się w klubach. 
Sam jednak jestem miłośnikiem fabuł, a niestety pod tym względem album wypada bardzo słabo. Ciężko powiedzieć żeby miał jakikolwiek scenariusz, a raczej jest to zbiór mniej lub bardziej powiązanych ze sobą scen, które czasem pięknie wyglądają lub przekazują głębsze myśli, ale jako spójne dzieło wypada bardzo słabo. Tak naprawdę jedynym plusem jest ostatnia strona, która staje się motorem napędowym dla kolejnego albumu. Podczas lektury zauważyłem jednak, że tu i ówdzie pojawia się parę wątków z Szałasu, głównie dotyczących drugoplanowych postaci. W dużej części są to wątki, które w ogóle nie pasowały do fabuły Szałasu,  więc prawdopodobnie zostały tam  wstawione tylko dlatego, by łatały dziury fabularne w późniejszym-wcześniejszym albumie.
Zupełnie innym doświadczeniem była dla mnie lektura Ahoj, przygodo!, czyli najnowszego albumu Lou!. Komiks opowiada o podróży głównej bohaterki, która postanowiła udać się do Rafała, przy okazji zahaczając o kilka innych lokacji. Byłem dość negatywnie do niego nastawiony, ponieważ spodziewałem się kolejnego albumu, który jest pełen przypadkowych rozważań głównej bohaterki pozbawionych sensownej fabuły. Początkowo tak jest, ponieważ pierwsza część komiksu dalej kontynuuje wątek cieszenia się życiem przez Lou. Także sceny z jedną z dawnych miłości dziewczyny, czyli Rafałem, nie do końca mnie zadowoliły. Nie mówiąc już o pewnym kontrowersyjnym zachowaniu Lou, które może byłoby logiczne, gdyby postać była poprawnie rozwijana. A niestety po piątym albumie seria przestała być opowieścią o tytułowej bohaterce, lecz raczej historią o przemyśleniach Lou, które nie zawsze zgadzają się z jej czynami.
Aż tu nagle - kryształy zniknęły. Rzecz, która pojawiła się znikąd, tak samo nagle zniknęła. W taki sam sposób nagle powrócił dawny poziom Lou!. Okazało się, że pewien pies nieprzypadkowo towarzyszył od początku albumu głównej bohaterce. Nie chciałbym czegokolwiek więcej zdradzać odnośnie zakończenia, ale sądzę, że dla każdego fana serii będzie to niezły wyciskacz łez, przy okazji doskonale wieńczący serię lub pewien jej fragment, a także po części wracający do jej korzeni. Neel, jak aż tak bardzo nie kombinujesz, to nadal masz całkiem dobre pomysły.
Albumu filmowego Lou! raczej nie będę dokładniej omawiać. Gdy pierwszy raz usłyszałem o pomyśle jego dodania do tomu, nie do końca widziałem w tym sens. Okazało się, że nie jest to milionowa adaptacja filmu składająca się jedynie z kadrów z niego oraz słabo napisanego tekstu. Zdjęcia nadal są, tekst też, ale niesamowitym dodatkiem są oryginalne rysuneczki Juliana Neela, która są niezwykle... słodkie oraz często zabawne. Fabuła albumu to w dużej części połączenie wątków z pierwszych tomów serii komiksowej.
Do polskiego wydania komiksu nie mogę mieć jakichkolwiek zastrzeżeń. Elżbieta Dybcio-Wojciechowska po raz kolejny wykonała świetną robotę doskonale tłumacząc komiks. Natomiast DTP pewnie dwoiło się i troiło, ponieważ szczególnie strony z dziennika Lou są pełne wymyślnych napisów, a polskie wydanie jest tak dobrze przygotowane, że nawet nie czuć czy to tłumaczenie, czy oryginał.
Czytając opinie francuskich czytelników oraz pamiętając zakończenie drugiego wydania zbiorczego spodziewałem się, że lektura trzeciego tomu Lou! będzie męczarnią. Jak się okazało - nawet się pozytywnie zaskoczyłem. Choć fakt - komiks stracił wiele ze świeżości pierwszych albumów, a zdecydowania większość tomu to afirmacja radości i filozoficzne rozważania Lou nad szczęściem, które najczęściej nie mają większego sensu i w żaden sposób nie rozwijają tytułowej bohaterki. Jednak parę scen było naprawdę dobrych, a szczególnie podobało mi się zakończenie najnowszego albumu. Niesamowicie wypadła oprawa graficzna, której poziom spowodował, że nawet słabsze momenty były całkiem przyjemne w lekturze.
Chciałbym jednak zauważyć, że ze względu na poruszane wątki oraz nadmiar dialogów będących przemyśleniami głównej bohaterki, komiks raczej jest skierowany do nastolatków lub osób starszych. Dzieci mogą się wynudzić lub nie zrozumieć części wątków.

Ocena tomu: 7/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Lou 3 - Struktura kryształu
Data premiery: 2 października 2019, liczba stron: 168, cena okładkowa: 39,99 zł, format: B5, oprawa: miękka, scenariusz i rysunki: Julien Neel, tłumaczenie: Elżbieta Dybcio-Wojciechowska, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-3575-8
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont

Komentarze

  1. W 1969 powstał film ,,Struktura kryształu''. Czy to nawiązanie tłumaczeniowe?
    PS. Nie jestem fanem tej serii, ale pytam z ciekawości. Bardziej interesuje mnie Disney.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być, po francusku tytuł to "L'âge de cristal", czyli raczej "Wiek/Era kryształu".

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Komiks Marvela ze Sknerusem pojawi się w... "Gigancie Poleca" 257?!

Gigant Poleca 256 "Klątwa księgi" - zapowiedź - Cavazzano, Andersen, Faccini