Warto wydać #6: Pewnego razu w Ameryce

W latach 90. i na początku XXI wieku na łamach włoskiego Topolino publikowano wiele serii, których poszczególne rozdziały można było czytać praktycznie niezależnie. Z tego powodu lokalne oddziały Egmontu przedrukowywały je często bardzo wybiórczo w Gigantach. Choć co najmniej kilka cykli to doskonałe opowieści, które warto byłoby w końcu poznać w całości po polsku.

Jedną z tego typu serii jest Pewnego razu w Ameryce (C'era una volta... in America), która składa się z 14 rozdziałów opowiadających o losach przodków Mikiego i Goofiego od wypłynięcia statku Mayflower do czasów współczesnych. Autorzy cyklu, Giorgio Pezzin i Massimo De Vita, dwaj mistrzowie komiksów Disneya, wplątują bohaterów w różne wydarzenia historyczne, przedstawiając w ten sposób historię Stanów Zjednoczonych.

Cykl spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem w wielu krajach na świecie, o czym świadczy też fakt, że pojawiło się wiele edycji zbiorczych. W Niemczech serię wydano w ramach jednego 500-stronicowego tomu w twardej oprawie (Micky Maus - Es war einmal in Amerika) jak i dwóch bardziej budżetowych ok. 250-stronicowych wydań. Natomiast we Włoszech komiks został przedrukowany w ramach czterech ok. 120-140-stronicowych tomów w serii Disney Definitive Collection, które poza komiksami zawierają także pojedyncze strony dodatków.

Opowieści o przodkach Mikiego i Goofiego kojarzą też polscy czytelnicy Gigantów, i to niezależnie czy czytali je teraz, czy 20 lat temu. W Polsce wydano pięć opowieści z cyklu, po raz pierwszy pojawił się on na łamach Giganta w 1998 roku (Kolej na kolej), a ostatnio gościł w 2014 roku w Gigancie Mamucie (Tańczący na lodzie). Choć na pewno nie jest to najpopularniejsza seria w Polsce, to znajdzie się spore grono czytelników, które darzy z nostalgią cykl. Natomiast tematyka historyczna mogłaby skusić do poznania tej fantastycznej opowieści nowych czytelników.

A co wy sądzicie o tym pomyśle? Bylibyście nim zainteresowani, a może bardziej czekacie na inne wydania? Wszelkie zastrzeżenia i propozycje piszcie w komentarzach.

Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont, Giunti

Komentarze

  1. Jestem na tak. Choć przypuszczam, ze ten pomysł nie zyska wielu zwolennikow, bo jest skierowany do bardzo określonego grona odbiorców.

    OdpowiedzUsuń
  2. z rysunkami De Vity wszystko, zobaczyłbym też jakiś tom z Indiana Goofsem

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś ten setting mnie nie przekonuje. Z duetu Miki i Goofy zdecydowanie najbardziej chciałabym zobaczyć zbiorczy tomik z serią "Goofy pisze książkę", wiem że wyszedł taki w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za ta seria. :) Najbardziej w niej irytuje mnie robienie z Goofy’ego takiego skrajnie infantylnego. Wiem, ze postać Goofy’ego tak najczęściej jest przedstawiana, ale tu jeszcze wchodzi w gre taka jego próba postawienia samego siebie w jak najlepszym świetle. Zdecydowanie wole czytać komiksy o Goofym w wykonaniu Paula Murry’ego, które naprawdę mnie śmieszą, a Goofy jest przedstawiany co prawda jako głupek ale jego głupota okazuje sie zbawienna w skutkach :D

      Usuń
    2. właśnie czytam komiksy z tej serii niewydane w Polsce i jest wręcz przeciwnie - fabuły Goofiego są absurdalne, ale nigdy infantylne, a odwrócenie ról głownego bohatera i pomocnika to po prostu założenie serii

      z komiksami Murrego nie porównam, bo nigdy nie dotarłem dalej niż trzecia strona bez uśnięcia przy nich

      Usuń
    3. Paul Murry jest w czołówce. Współczuje, ze sie nie poznałeś na jego twórczości. Może kiedyś dojrzejesz do tego.

      Usuń
    4. I może coś co dla Ciebie nie jest infantylne- dla innych już może takim być.

      Usuń
    5. W czołówce komiksów, które najgorzej się zestarzały z pewnością. 20 lat starsze komiksy Gottfredsona nadal czyta się świetnie, włoskie komiksy Scarpy i Martiny z Mikim z podobnego okresu co Murry nadal wciągają, a czytanie Paula to udręka. I zgadza się z tym większość, o czym świadczy praktycznie brak tomów z jego historiami poza USA czy opinie czytelników na włoskich i niemieckich forach. Gorszy jest tylko duński Miki.

      Usuń
    6. Nic z tego co napisales- nie poparłes konkretnymi dowodami, bo wszystko co napisales z łatwością można podważyć.

      Usuń
    7. nie muszę żadnymi dowodami tego popierać, sam tego nie robisz, piszesz o infantylności świetnej serii i o dorastaniu do jednych z najsłabszych komiksów Disneya xD

      Usuń
    8. Tego. Ze Paul Murry jest w czołówce twórców nie trzeba popierać specjalnie dowodami, jeśli ma sie do czynienia z kimś kto ma choćby szczątkowa wiedzę w tej dziedzinie.
      Ktoś pisał o infantylność serii? Chyba masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Skoro z tak powierzchownego czytania bierze sie Twoja wiedza, to coz… Infantylnie przedstawiony jest Goofy w serii „Goofy pisze książkę” i masz powyżej moje uzasadnienie, dlaczego tak uważam. Ma prawo mi sie nie podobać ta seria, ale nigdzie nie nazwałam jej infantylna. A już najnudniejsze w niej jest to, ze wszystkie historyjki sa na jedno kopyto. I ten Miki, który za każdym razem próbuje uświadamiać biednego Goofy’ego jaki to on jest nierozsądny i nie bierze pod uwagę podstaw z dziedziny historii, logiki, praw fizyki etc. To jak oglądanie wiecznie kolejnych odcinków „Trudnych spraw” czy innych żałosnych serii, w których wszystko jest do bólu przewidywalne, a ich „fenomen” poraża i jest przysłowiowy.

      Usuń
    9. Ktoś kto ma chociaż szczątkową wiedzę w tej dziedzinie nie umieści Murrego nawet w top 30 twórców.
      (osobiście z marszu wymienię 40 lepszych twórców)

      Zachowanie Goofiego jest głównym wątkiem i motorem napędowym tej serii, więc uznając je za infantylne, uznajemy za taką też całość serii, proste wnioskowanie. Na jedno kopyto też z całą pewnością nie jest, polecam odświeżenie sobie komiksów z tej serii. Motyw przewodni (Goofy wyolbrzymiający ograne schematy z różnych gatunków) nie jest tym samym co powtarzalność, każda historia (mamy np. detektywistyczne - różnią się od siebie diametralnie) podejmuje te schematy w różny sposób. To tak jakby powiedzieć, że tenpagery Barksa o Donaldzie stającym się mistrzem w swoim fachu i tracącym na koniec wszystko przez jeden głupi błąd są na jedno kopyto - no nie jest to prawdą. Miki próbujący uświadamiać Goofiego jest elementem humorystycznym. W "Libro della ricchezza" Goofy czyta swoją powieść Mikiemu na ławce w parku, stopniowo dołączają do nich kolejne osoby, które warsztat Goofiego doceniają, w "Ai confini dell'irrealta'" Miki przez cały czas słuchania Goofiego tylko mu przytakuje, bo ma słuchawki, co zostaje ujawnione na końcu, w "Topolino alla riscossa" mamy przełamanie schematu - to Miki pisze książkę, a Goofy wtrąca swoje absurdalne pomysły. To tylko kilka przykładów przełamania schematu z komentującym Mikim w tej serii.

      Co do roli Mikiego - Miki nie jest w tej serii doskonałym nieskazitelnym bohaterem a zabawką w rękach narratora, którym w tym wypadku jest Goofy. I czytelnicy to doceniają, mało kto lubi go jako postać bez wad i problemów, co można zauważyć w internecie od dawna po wręcz nienawiści ludzi wychowanych na duńskich komiksach z Mikim do tej postaci. Goofy w roli postaci będącej ponad Mikim działał już dekadę wcześniej w 'La spada dello ghiaccio" i trochę później we "Władcach Galaktyki" i podobnie jak tutaj, sprawdzało się to doskonale.

      Rozumiem, że może do ciebie nie trafiać humor oparty w dużej mierze na absurdzie, dużo tu też nieprzetłumaczalnych gier słów, które z pewnością zatracają się w tłumaczeniu, więc polecam czytanie w oryginale. Ale porównania do "Trudnych spraw", niezrozumienie istoty serii - to jest dopiero porażające.

      Usuń
    10. Czyli np Radosław Koch, wg Ciebie, nie ma nawet szczątkowej wiedzy w tej dziedzinie? I ten blog m.in. jest dla Ciebie zerowym autorytetem? Ciekawe po co tu zaglądasz? Poczytaj sobie rankingi, które były tu już zamieszczane niegdyś. Nie chce mi sie nawet czytać tej Twojej wiadomości, wybacz. Po przeczytaniu początku stwierdzam, ze zal mi na to czasu. Bawi mnie taka próba dowartościowania samego siebie jaka stosujesz.

      Usuń
    11. czy wy wiecie że każdy może mieć swoją opinię i nie jest to powód do obrażania się nawzajem?

      Usuń
    12. skąd założenie, że Radek umieściłby Murrego w topce swoich twórców? xD z Radkiem o komiksach Disneya dyskutuję od długich lat i mogę cię zapewnić, że ma lekko delikatniejszy, ale zbliżony stosunek do tego rysownika

      sprawdzam rankingi
      https://www.komiksydisneya.pl/2018/11/top-10-najlepsze-komiksy-z-mikim.html - 0 Murrego
      https://www.komiksydisneya.pl/2020/02/top-10-najlepsze-woskie-cykle-komiksow.html - tu za to mamy Goofy pisze książkę :OOOOO
      https://www.komiksydisneya.pl/2017/05/top-10-najsynniejsi-tworcy-komiksow.html - lista najsłynniejszych, a nie najlepszych - pod względem głośności nazwiska można Murrego umieścić w takim rankingu
      W pozostałych ani śladu po Murrym.


      To, że się nie odnosisz do niczego innego zasłaniając się brakiem chęci czytania konstruktywnej wypowiedzi i pokazując w praktyce zjawisko zwane projekcją oskarżając mnie o próbę dowartościowania się pozostawię bez komentarza, to pokazuje jedynie twój poziom

      Usuń
    13. To akurat widać.
      Z jakim przystajesz takim sie stajesz. Dlatego nie zamierzam z Tobą dyskutować. Jestes przeciwieństwem tego co cenie w ludziach. Mam ciekawe życie i zal mi czasu na jałowe dyskusje z kimś, kto żałośnie próbuje udowodnić swoją wyższość, lecząc swoje kompleksy. Znam termin „projekcja” z psychologii i muszę Cię rozczarować, bo błędnie się nim posługujesz. Poczytaj coś więcej niż „włoskie i niemieckie fora”. Arrivederci!

      Usuń
    14. Zacząłeś od wjazdu personalnego, kończysz wjazdem personalnym - żadnych prób udowodnienia wyższości nie było z mojej strony, a były z twojej ("Może kiedyś dojrzejesz do tego.", "Tego. Ze Paul Murry jest w czołówce twórców nie trzeba popierać specjalnie dowodami, jeśli ma sie do czynienia z kimś kto ma choćby szczątkowa wiedzę w tej dziedzinie.", "Po przeczytaniu początku stwierdzam, ze zal mi na to czasu."). Projekcji użyłem poprawnie - swoją próbę dowartościowania się rzucając jedynie pustymi hasłami i nie odpowiadając na nic próbujesz przypisać mnie, co potwierdzają tylko "kompleksy" z ostatniej wiadomości. Na niemieckich i włoskich forach będę nadal siedział, bo tam można tam o komiksach podyskutować bez trafiania na takie wyjątkowe okazy jak ty, a czytam wystarczająco żeby nie dać się nabierać na twoje tanie sztuczki w dyskusji, pozdro poćwicz

      Usuń
    15. Moja opinia o komiksach Paula Murry'ego: Najlepszy ze słabych.

      Na tle mierności innych twórców Westernu/Gold Key czy np. na tle komiksów czterorzędowych Disneya do połowy lat 80. nie wypadał on źle, ale w porównaniu do włoskich twórców, to jednak jest przepaść. I ostatnią rzeczą, którą chciałbym, żeby została wydana w Polsce, to tomy z komiksami Paula Murry'ego. Tzn. może kiedyś, gdy już po polsku wyjdą naprawdę dobre mysie komiksy, to można spróbować z jakimiś jego komiksami (choćby z jego komiksami z WDC), ale na razie to mogłoby tylko zrazić polskich czytelników do komiksów z Mikim.

      Usuń
    16. Po namyśle muszę coś jeszcze dodać…
      Bardzo Cię przepraszam! Nie było moim celem udowodnienie swojej wyższości. Jesteś królem w dziedzinie czytania forów niemieckich i włoskich. Jesteś absolutnym mistrzem jeśli chodzi o znajomość twórców komiksów. Przewyższasz w tym nawet Radosława Kocha, bo on nie potrafi tak zdecydowanie wyrażać swojego zdania jak Ty.
      Cenisz tez serie „Goofy pisze książkę” jak nikt inny i jesteś zdolny sypać z rekawa przykładami dowodzącymi na słuszność i niedościgniona madrosc powstania tej serii… szanuje to!
      Tylko weź, proszę, pod uwagę jedna rzecz… jeśli ktoś ma inne zdanie niż Ty, w jakiejkolwiek kwestii- ma do tego prawo.
      I to, ze osobiście nie czytam tyle co Ty w dziedzinie komiksów, nie śledzę wszystkich forów internetowych nt komiksow i to mój wybór. Nie starczyłoby mi na to życia. Zbyt wiele sie w nim dzieje. Kończąc te niedziele, mam nadzieje miłym akcentem, nie chciałam Cię w żaden sposób urazić. Wypowiedziałam sie na temat uwagi niejakiej Kaczkofanki. Wydaje mi sie sympatyczna osoba, nieraz z nią zamieniłam tu pare uwag. A Ty, ze tak powiem- z buta- wtrąciłeś się i to w dość niemiły sposób. Dlatego zareagowałam może zbyt emocjonalnie. Za co przepraszam. Liczę, ze przyjmujesz przeprosiny.
      Ps. Nie chce mi sie naprawdę tego czytać, co napisales i tych odnośników. Nie ma to dla mnie aż takiego znaczenia i nie stanowi to sensu mojego życia. Uznaje Twoje prawo do odmiennego zdania.
      I jeszcze jedno postscriptum- „projekcji” naprawdę nie użyłeś poprawnie :)
      Życzę sukcesów i miłej lektury forów włoskich i niemieckich i odnajdywania tam lepszych oryginałów. Nie to co ja…
      Szczerze i z serca- wszystkiego dobrego!
      Tak chciałabym to zakończyć :)

      Usuń
    17. O, przepraszam tez Radosława. Wyraził swoją opinie.
      Dziękuje, Radoslawie, za konstruktywna opinie.

      Usuń
    18. Mysle, ze nie rozumiecie i nie czujecie tego co ja doceniam w komiksach Murry’ego o Goofym.

      Usuń
    19. rzuciłem żartem, który jest dość powszechny gdy w dyskusji pada Murry, na nikogo wjeżdżać nie chciałem, just a joke.

      Wyjechałeś z ad personam, nie lubię tego w dyskusji, więc blokady zostały zdjęte. Do swojego zdania ma prawo każdy, ale to ty próbowałeś pokazać wyższość (swoją jako osoby doceniajacej Murrego), gdy ja przedstawiłem swoje spostrzeżenia (brak Murrego w topkach, brak wydań Murrego, generalnie niezbyt pochlebna powszechna opinia o jego dziełach). Potem pisałem na temat serii "Goofy pisze książkę", z twojej strony były od tego momentu tylko wjazdy, brak chęci do dyskusji i właśnie projekcja, użyta poprawnie ;)
      A teraz ironicznie próbujesz zrobić ze mnie jakiegoś fana "Goofy pisze książkę", podczas gdy komiksy z tej serii nie łapały by się pewnie do setki moich ulubionych komiksów - wyraziłeś swoją opinię, ja wyraziłem swoją + dodałem żarcik i pierwszy raz w życiu spotkałem fana Murrego w internecie (i to nie żarty), a potem poszło to w zła stronę.

      No hard feelings, dla każdego jego komiks.

      Usuń
    20. Nie jestem jego fanka. Przeczytałam kilka komiksow jego twórczości i absurd i rysunki mnie ujęły, rozbawiły. Tak po prostu. Przypomniałam sobie o nich w kategoriach tego w jakiej roli lubie czytać Goofy’ego. Czy to jest już jasne? :) Bo chce wrócić do życia z poczuciem, ze nie uraziłam jakiegoś wielkiego znawcę, za którym, mimo wszystko, tak mysle, kryje sie wrażliwy człowiek. Skoro czyta komiksy :)

      Usuń
    21. Ojej, nie sądziłam, że mój krótki komentarz zaowocuje taką zapaloną dyskusją. Smutno było czytać te czasem mocno cięte słowa z obu stron. Sama nie podzielam zawsze ogólnie przyjętego zdania nt pewnych serii, ale sądzę, że to po prostu kwestia różnych oczekiwań & wrażliwości czytelników i nie ma co traktować czyjejkolwiek opinii jak dogmatu lub obrazy (np. choć doceniam scenariusze Kwantomasa Gervasio, to imo te fabuły są rozpisane i rozrysowane na poszczególne sceny w nudny sposób, a z drugiej strony niektórzy tu wręcz nie trawią Roty, którego bardzo lubię). Kacze komiksy są zwykle, jako rzeczy tworzone dla młodszych, tak lekkie i bezpretensjonalne, że powinny łączyć w odstresowywaniu a nie dzielić. :( cieszy mnie, że z jednej strony padły przeprosiny, i dodam że nie sądzę żeby ta osoba próbowała "ironicznie" zrobić z drugiej fana Gooffiego-pisarza, takie po prostu odniosła w
      tej dyskusji wrażenie. Też byłam pełna szacunku dla tak konstruktywnego opisu konstrukcji tej serii. To tylko tak na komiec tej dyskusji, jako że niejako ją rozpoczęłam.
      PS. dziękuję za ciepłe słowa pod moim adresem, bardzo mi miło!

      Usuń
    22. wy się tak kłócicie i wyzywacie o coś co jest subiektywne i każdy może uważać inaczej

      Usuń
    23. Dzięki, @Kaczkofanko :)
      Wiem, ze z Tobą dyskusja jest zawsze na wysokim poziomie kulturalnym i to cenie.
      Dzięki tez za docenienie slowa „przepraszam”. To, jak sie okazuje, dla niektórych ludzi najtrudniejsze słowo. Widze, ze w niejednym sie nie zgadzamy ale kompletnie mi to nie przeszkadza ;) Z tym Kwantomasem chociażby :) to akurat moja ulubiona wersja kaczora w roli superbohatera. Chyba dlatego, ze lubie historie, a często są w tych komiksach ciekawe nawiązania. Chociaż skoro mówisz, ze doceniasz scenariusze- tzn, ze doceniasz na poziomie docenienia czyjejś pracy, czy faktycznie Ci sie niektóre podobają?
      Co do Roty- także bardzo lubie jego komiksy. :) za co cenisz go najbardziej?

      Usuń
    24. Może nie wyraziłam się jasno - jeśli chodzi o Kwantomasa, to scenariusze same w sobie jak najbardziej mi się podobają, ale nie podchodzi mi ich wykonanie, czyli narracja, rozpisanie akcentów, itd. Dla mnie ta seria to są ciekawe pomysły na fabuły, ale opowiadane drętwo i pośpiesznie. W efekcie nie ciekawią (mnie) tak, jak by mogły. Może trafiłam na słabe odcinki, nie wiem. Czytałam np. pierwszą przygodę, historię z odnalezieniem brata czy tę o podróży do przyszłości z nadzorowaniem Donalda, i odczucia miałam właśnie takie. Rysunki też mnie jakoś nie porywają, mimika nie jest zbyt ekspresyjna. Bo właśnie dla kontrastu w kresce Roty (w szczytowym okresie) najbardziej lubię oddawanie emocji. "The Money Ocean" to dla mnie jedna z najpiękniejszych kaczych historyjek - tyle tam świetnych ekspresji i tworzenia klimatu... A scenariusz, choć prosty, płynie (żarcik słowny niezamierzony :)) nie za szybko i pozwala nacieszyć się pomysłem zanim nadejdzie koniec, dając nam wiele rozbudzających wyobraźnię scen. Jest wczówka i delektowaniem się przygodą, czego brak mi w Kwantomasie. Ale koniec końców to wszystko jest mocno subiektywne.

      Usuń
  4. A ja ostatnio sobie odświeżałem swoją kolekcję kaczorów donaldow z lat 1999-2005 i zdałem sobie sprawę że najbardziej chciałbym zobaczyć zbiorczego Dońka Korhonena albo komiksy starszego Van Horna. Coś w nich jest takiego że wybijają się ponad przeciętność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. van horn jak najbardziej, chociaż w oryginale czyta się go jeszcze lepiej

      a Doniek przemawia do mnie bardziej włoski, w szczególności do scenariuszy Bruno Enny

      Usuń
    2. W cyklu "Warto wydać" skupiamy się na razie na seriach, które mają zbiorcze wydania zagranicą. Z tego co kojarzę to z Van Hornem i z Dońkiem od Egmontu na razie nie za wielu ciekawych wydań, ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

      Usuń
  5. Moim zdaniem świetny pomysł. Te komiksy z tej serii które jak dotąd wyszły w Polsce bardzo mnie się podobały. Szczególnie bym tutaj wyróżnił ,,Amerykański sen" z MegaGiga 21.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem za! Uwielbiam przygodowki, niech wydają to będziemy kupować!

    OdpowiedzUsuń
  7. Od razu skojarzyłem tytuł kolej na kolej. Pamiętam tę historyjkę, jeśli reszta jest równie dobra, wydanie zbiorcze kupiłbym od ręki!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jak nie ma o kradzierzy ziemi, zabijaniu indian, wojnach z Meksykiem i Hiszpanią, to to jest laurka a nie prawdziwa historia. A ja już rzygam ugrzecznionymi wersjami wybielającymi państwa kolonialne. Nawet w odsłonie Disneya.

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem jak najbardziej na tak

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znamy szczegółowe informacje o komiksie Marvela ze Sknerusem!

Gigant Mamut 41 "Podróże małe i duże" - zapowiedź - kapitan Nemo i Kwantomas