Gigant Mamut 33 "W krainie faraonów" - od dziś w sprzedaży - De Vita, Andersen i Ziche

Tomu tak wypełnionego długimi komiksami oraz historiami znanych twórców nie było od lat. Dziś do sprzedaży trafił pierwszy tegoroczny Gigant Mamut - W krainie faraonów. W środku wydania znajdziecie ponad pół tysiąca stron egipskich przygód kaczek i myszy w niezmiennej cenie 24,99 zł.
Komiks można kupić także na Egmont.pl. Wydanie jest oparte na pierwszym tegorocznym tomie niemieckiego Lustiges Taschenbuch Spezial.

Choć Egipt wydaje się być popularną tematyką, to do tej pory jedynie jeden tom z komiksami Disneya wydany w Polsce był poświęcony historiami o kaczkach i myszach rozgrywających się w Egipcie. Była to wydana 12 lat temu Klątwa Tutankwamona. Być może z tego powodu, ale nie tylko, to wydanie prezentuje się aż tak ciekawie. Na pewno ogromnym plusem W klątwie faraona niewielka ilość powtarzanych komiksów, ale jest to zaledwie jeden z wielu powodów dlaczego ten tom ma szanse stać się najlepszym wydaniem od lat.

Pod wieloma względami bardzo ciekawie wygląda dobór komiksów. Wśród nich są dwa przygodowe komiksy Massimo De Vity, z których jeden jest wysoko ocenianą opowieścią o Mikim, Goofym i wehikule czasu Zapoteka, zabawna historia Ziche o Filonie i Kaczencji, a także komiks Ericksona i Andersena pochodzący z początku lat 90.. Nie brakuje też starych opowieści - jak choćby komiks narysowany przez Chierchiniego, ale też nowych - w wydaniu znajduje się całkiem nowa historia o Mikim i Zapoteku, która równie dobrze mogłaby pojawić się w Gigancie. Po raz pierwszy od dawna trudno też narzekać na brak długich komiksów, ponieważ historii liczących ponad 40 stron jest aż 5.

Nie warto jednak przeciągać wyliczanki w nieskończoność i teraz pozostaje tylko życzyć miłej lektury. Oby wydanie nie zawiodło stawianych przed nim wysokich oczekiwań. Wszyscy też zapewne liczą na to, żeby kolejne tomy prezentowały się równie ciekawie. Ale o tym dowiemy się za parę tygodni.

Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont

Komentarze

  1. Przy okazji publikacji tego posta chciałbym zwrócić uwagę na dość spory problem, który ostatnio zauważyłem u niektórych kaczkofanów: nadmierny malkontentyzm. ,,Egmont zrób to, Egmont wydaj tamto, Egmont nie umiesz niczego porządnie wydać''. Porównywanie się z Zachodem nie ma najmniejszego sensu. To, że we Włoszech wychodzi 50 serii na tydzień nie oznacza, że w Polsce też musi tak być. Zresztą- u nas tysiąc pięćset wydań na rok skończyłoby się rozchwianiem i tak już niestabilnego rynku. A w ogóle widzieliście te wydania? Połowa z nich to jakieś Carl Barks, Carl Barks Donald Duck, Carlen Barksen in koloren, Donan Rosan komiksan, a druga to jakieś gówno z czego połowa to reprinty. Tak, tak. Zbiór z Donaldem niewielkim czy jak to się nazywa- połowa komiksów wyszła w Polsce, ale co tam. Ważne, że jest ładna okładka, srebrny, kłujący napis na okładce i artykuł który napisał jakiś mydłek. Zbiór z komiksami Cavazzano- też połowa to reprinty, zresztą ogólnie w połowie tych ,,super'' zagranicznych serii te komiksy wyszły już w Polsce. Co druga z tych serii to jakieś Rosy, Barksy i Vicary z tekstami pisanymi przez jakichś bubków, którzy myślą że jak znali/ją jakiegoś twórcę to jacy oni nie są, in chwalą się tak jakby nie wiem co to było. Cieszcie się z tego, co macie teraz, bo za rok może już tego nie być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za bzdury.

      W żadnym z krajow w których wychodzi więcej komiksów Disneya niż u nas Barks i Rosa nie stanowią nawet 10% wydań. To, że mieli jednego kompletnego Barksa 20 lat temu, potem 15, 10, 5 to normalna sprawa - jest popyt, a poprzednia edycja się wyprzedała. Rosa i Barks to tam evergreeny jak u nas Thorgal i Kajko i Kokosz, zawsze muszą być dostępne.

      Co do reprintów w ciekawych zbiorach - jak zwykle zapatrzeni w siebie wielcy kolekcjonerzy będący ponad wszystkimi zapominają że te reprinty są porozrzucane po losowych gigantach i tygodnikach wydawanych na przestrzeni 30 lat. Ile osób mających te wydania może się trafić? 10? 20? Przy nakładzie kilku tysięcy to jak ziarenko piasku. Kompletne edycje zachęcają nowych czytelników - mają oni podane na tacy wszystko od początku do końca. I akurat artykuły na wstęp w większości tych wydań sa przepełnione wiedzą, ciekawostkami i anegdotami, ale to trzeba przeczytać zanim żyłka pęknie.

      Za rok może tego nie być ; to dopiero zabawne. Kura znosząca złote jajka Egmontowi, niespodziewany (dla władczych w Egmoncie) sukces sprzedażowy, ale jasne - nie idziemy w to dalej, walić tych nadętych bubkow co piszą artykuły do tych wydań, tfu.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Mi chodzi o to, że może zamiast narzekać wiecznie na to, że nic się nie dzieje, należy cieszyć się tym, co jest obecnie, bo KD chyli się ku upadkowi, z Gigantem nie wiadomo, ale też chyba średnio skoro już od czterech lat jest dwumiesięcznikiem, więc nie zdziwiłbym się, gdyby obie serie zostały zlikwidowane. I co nam zostanie? Kolekcje, które kiedyś i tak muszą się skończyć (bo np. Giganty teoretycznie mogą wychodzić w nieskończoność).
      Co do zagranicy- czytając niektóre komentarze czy wpisy, stwierdzam, że niektórzy marzą po prostu o tym, żeby wychodziły setki serii na raz. W Niemczech ileś tam serii? Super, też tak chcemy! Co z tego, że wydanie masy wydań jednocześnie skończy się zalaniem rynku... po za tym- na Zachodzie kaczki wychodzą- co trzeba podkreślić- regularnie od ok. 1930 roku. W Polsce- od 1990 roku. 60 lat różnicy. I już by się chciało tyle samo serii...

      Usuń
  2. Co do składu- ocenię po przeczytaniu, bo to, że tom ,,zapowiada'' się dobrze, nie oznacza, że jest dobry, tak jak było z najnowszym Gigantem- miał być dobry, ale była kompletna mizeria. Być może polepszenie jakości tomów może mieć związek z tym, że w tym roku ukaże się setny tom LTB Spezial, więc może być jak wtedy, kiedy ukazał się 500 LTB- tomy z tego roku będą naprawdę dobre. Jeżeli 100 tom będzie bardzo dobry- oby wyszedł w Polsce. W sumie skoro 50 tom( u nas MAM 17) był w pewnym sensie specjalny, bo zawierał całość dwóch różnych serii, to wiele wskazuje na to, że 100 będzie jeszcze lepszy.
    Co do długich komiksów- nie sugerował bym się tym, i wiązałbym długości z jakością komiksów. Mamy np. taką ,,Piramidalną historię''- sztandarowe, pseudo przygodowe duńskie ścierwo z przełomu wieków.
    Jeśli zaś chodzi o twórców- tym także bym się nie sugerował. Co z tego, że jest de Vita i Andersen? Czy to z miejsca oznacza, że dany komiks jest dobry? No właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER RECENZJA! ja swojego kupię dzisiaj

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pan od korekty" nie wrzuca tekstów w dymki, tylko dba o poprawność ortograficzną i interpunkcyjną. Teksty w dymki wlewają ludzie od składu. Ogólnie rzecz biorąc, masz pełne prawo być niezadowolonym z niedociągnięć, ale czy naprawdę trzeba przy krytyce używać wulgarnych wyrazów? Swoje zdanie można też wyrazić w bardziej kulturalny sposób.

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dziś mam swój egzemplarz, i co muszę powiedzieć- średni tom. Te komiksy, które miały być dobre, były dobre, te niewyróżniające się- słabe.
    -Skarb drugiej kategorii- bardzo fajny komiks, mnóstwo gagów, wartka akcja, świetnie wykorzystane nawiązania do współczesności i nie tylko, doskonałe tłumaczenie, czego chcieć więcej od komiksów Disneya? Tylko Ziche nie rysuje już moim zdaniem tak dobrze jak wcześniej, wciąż lubię jej styl, ale rysunkowo jest, niestety, tylko przeciętnie, 8/10.
    -Piramidalna historia i Władca Podziemi- wrzucam je razem, bo oba są słabe, ze sztywnymi rysunkami i mierną fabułą, typowe duńskie komiksy z przełomu tysiącleci. Pierwszemu daję 3/10, drugiemu 2/10.
    -Sekret królewskiego stołu- typowy zapychacz, jak 99% komiksów z Gęgulem w roli głównej. Rysunki mocno komiczne, ale nie jakieś porywające. 6/10.
    -Skarby i krokodyle- dobry komiks, tylko rysunki trochę archaiczne. 8/10.
    -Klątwa faraona- bardzo słaby komiks, nawiązania do historii są proste jak struna i ograniczają się do roku odkrycia grobowca. Sam Kwantomas w sumie też nie ma za dużo do roboty, jedyne co robi, to łapie złoczyńcę na koniec. Rysunki w normie. 4/10.
    -Piękna żona faraona- zwykły zapychacz z przeciętnymi rysunkami i zakończeniem z taaaką brodą, 3/10.
    -Niebiańska Aida- genialny komiks. Mimo, że niezbyt długi (16 stron), to udało się w nim zamieścić masę postaci i wątków, z których każdy został należycie skwitowany. Moim zdaniem najlepszy komiks tomu, z niecodziennym występem Klarabelli. Jedyne, czego mogę się przyczepić, to słabe, archaiczne rysunki, niektóre postacie są nieczytelne. Gdyby nie rysunki dałbym 10/10, tak ,,tylko'' 9/10.
    -Czas jest względny- bardzo przeciętny komiks o podróżach w czasie. Słabe rysunki. 3/10.
    -Żabka mała- przeciętny i słaby. 2/10.
    -Jednostronicówki- dwie pierwsze słabe i nieśmieszne, 1/10, trzecia ciut lepsza, 3/10.
    -Potrójna klątwa- sztampowa historyjka o przenoszeniu się w czasie, 4/10.
    -Walka o berło- szczerze mówiąc, nie cierpię tych komiksów z Minnie, która jedzie gdzieś tam na jakąś wyprawę- są bardzo przeciętne i ze słabymi rysunkami. Ten dostaje 2/10.
    -Złoto pustyni- bardzo fajny, jak już kiedyś wspominałem, Martina jest jednym z moich ulubionych włoskich scenarzystów obok Cimino. Rysunki- dość słabe, podobnie jak w przypadku ,,Aidy''. 8/10.
    -Kaczki Egiptu- na początku mamy fabułę zbliżoną do ,,Niebiańskiej Aidy'' ( znaczy że jest jeden generał, i zakochuje się w nim jakaś brzydka kaczka, choć w Aidzie to była krowa, ale nie ważne). Zakończenie też bardzo podobne. Sam komiks był taki średni raczej, ale miał fajne rysunki Andersena. 7/10.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze jakieś recenzje? Bo zastanawiam się czy kupować skoro tak średnio...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osoby, które zrecenzowały ten tom narzekają na 90% komiksów z Gigantów, więc nie sugerowałbym się ich tekstami.

      Usuń
    2. Nie no, prawdę mówiąc, moim zdaniem, ten tom nie jest jakiś powalający i do ,,Dynastii'' albo ,,Ucznia czarnoksiężnika'' jeszcze sporo mu brakuje, ale i tak jest powyżej średniej (oceniłbym go na jakieś 6/10). Niezbyt przepadam za tematyką staroegipską, choć było dość sporo bardzo fajnych komiksów. Ale niektórych nie da się ocenić wyżej, mamy np. dwa komiksy o przenoszeniu się w czasie- i oba mają wepchnięty wątek kosmitów, przez co są przewidywalne i mało śmieszne. ,,Czas jest względny'' mógłbym jeszcze ocenić na jakieś 3/10, chociaż był robiony na potrzeby dydaktyzmu, bo nachalna naukowa ,,gadka'' o cynku itd. jest obecna przez cały komiks. No ale ,,Potrójna klątwa'' jest naprawdę mało śmieszna, ze średnimi rysunkami i beznadziejnym wątkiem kosmitów. Czy serio za wszystkimi epokowymi odkryciami w komiksach Disneya muszą stać kosmici? To jest takie naciągane (zważywszy na to, że istnieją naukowe dowody świadczące o tym, że jesteśmy sami we Wszechświecie), ale pomijając to, czy kosmici na serio istnieją, czy nie, to upychanie ich wszędzie o mówienie że ,,Marsjanie położyli podwaliny cywilizacji'', albo że ,,wznieśli piramidy i wszystkie inne wielkie budowle starożytności'' jest po prostu niemądre. Był kiedyś taki komiks, w którym pokazano, że modelka pozująca do ,,Mona Lisy'' była kosmitką....ręce opadają...
      Co do innych komiksów- te, które zapowiadały się dobrze, były (w większości) dobre, choć też nie do końca. Np. ,,Berło królów'' ma strasznie naciąganą fabułę, w dodatku wygląda jakby kończył się w połowie.
      Ale zgadzam się, że kupować trzeba, wspierać, pokazać Egmontowi, że warto wydawać dalej.

      Usuń
    3. Nie wiem co autor bloga miał na myśli, ale wrzucanie wszystkich do jednego wora jako "tych narzekaczy" i "tych co zdanie nie ma znaczenia" świadczy o jakichś kompleksach z jednej strony a drugiej jakieś konieczności czucia sie lepszym. Ja na przykład przeczytałem to wszystko i są punkty wspólne jak i różne. Dodam też, że bardzo rzadko kiedy w ogóle pan autor raczy się udzielać w komentarzach i najczęściej ma to wydźwięk jaki napisałem. Zjedz snickersa chłopie, albo najlepiej od razu dwa. Z jednej strony uznanie za pracę, ale zrażasz do siebie bufonadą. A śmieszne to zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jest tu kilka aktywnych osób, które wiedzę mają podobną a i kolekcje większe a nie bije on nich taka pycha. Pozdrawiam fanów kaczek, Tadek.

      Usuń
    4. Fakt, przy wszystkich zaletach strony, to "narzucanie" opinii trochę psuje obraz całości ("ten tom jest dobry", "Ten tom jest ciut lepszy" itd.). Strona ma w nazwie "informacyjna", więc raczej należy odgraniczyć wpisy z zapowiedzią czy prezentacją numeru od tekstu recenzenckiego.

      Ale i tak robisz świetną robotę! Chwała Ci za to :)

      Usuń
    5. Jednym z aspektów słabej sprzedarzy o którym się nie mówi są wysokie ceny kaczych komiksów w Polsce. W takich Niemczech wydają niezłe kacze komiksy w lepszych wydaniach za kilka euro nawet za 3 euro. U nas nie do pomyślenia. Skoro najzwyklejszy KD kosztuje 2,5 euro (w przeliczeniu).

      A już albumowe, twardookładkowe wydania np. Kaczogrodu czy kolekcji Barksa to w ogóle, co prawda na ogół wszyscy kupujemy taniej ale przecież cena okładkowa każdego tomu Barksa i Rosy to 69,99.

      To teraz porównajmy to do naszych zarobków a te kilka - kilkanaście euro za niemieckie kacze komiksy do ich zarobków... Okazuje się, że relatywnie do zarobków i siły nabywczej pieniądza mamy kilka razy droższe komiksy niż w większości innych europejskich państw...

      Usuń
    6. A to już są bzdury.
      Gigant u nas kosztuje 16 zł, w Niemczech 7 euro.
      Mamut/MegaGiga u nas kosztuje 25 zł, w Niemczech 10 euro.
      Czyli ceny w Polsce są ok. 50% niższe niż w Niemczech. Oczywiście - przeciętny Niemiec i tak może pozwolić na więcej Gigantów niż Polak, ale to nie są jakieś wielkie różnice. Biorąc pod uwagę, że w przypadku jedzenia czy paliwa różnice są mniejsze, to należy to uznać za naprawdę dobry wynik i nie szukałbym problemu w cenie.
      W przypadku kolekcji może nie ma tak dużych różnic - w Niemczech tego typu tomy kosztują 25-30 euro, u nas 70 zł. Też kilkadziesiąt procent taniej, a trzeba pamiętać, że w Niemczech księgarnie nie mogą sprzedawać z rabatami, a u nas wszyscy oferują nawet kilkudziesięcioprocentowe.

      Usuń
    7. Prosiłbym także o podanie tych fajnych wydań za 3 euro. Parę lat temu może takie były, ale dzisiaj najtańsze niemieckie komiksy Disneya kosztują 4 euro.

      Usuń
    8. Właśnie, tak tanich komiksów jak w Polsce praktycznie nie ma. W Niemczech Micky Maus, o identycznej jak u nas objętości i z nie komiksowymi dodatkami kosztuje ok. 17,95 zł, czyli więcej niż u nas Gigant. LTB podstawowej serii kosztuje zaś ok. 31 zł. Inne wydania, np. pojedynczy tom kolekcji Rosy kosztuje tam ok. 130 zł. Tak więc naprawdę nie ma powodu do narzekania.

      Usuń
    9. ??? Skoro w Niemczech kosztuje gigant 7 euro a w Polsce 16 złotych to w Niemczech jest dwa razy taniej niż u nas, a to Niemcy sporo więcej zarabiają.

      Można przeliczać euro na złotówki i na odwrót ale to bez sensu bez uwzględnienia realnej siły nabywczej 1 euro w Niemczech i 1 złotego w Polsce. To jest praktycznie 1:1. Wniosek jest jeden - w Polsce kacze komiksy są po prostu drogie.

      I przykład z innej beczki - Norweski odpowiednik naszego Mamuta czy Megagiga kosztuje 115 koron w przeliczeniu na złotówki niby drogo (to jest ok 50 zł) sęk w tym, że minimalna stawka na godzinę w Norwegii to 185 koron...

      Po za tym przykład Kaczogrodu Barksa i kolekcji Rosy które startują z ceną okładkową 69,99 ale natychmiast Egmont daje zniżki rzędu 30%, pokazuje, że coś jest nie tak z ceną.

      Usuń
    10. Co do ceny 3 euro. Nie w Niemczech ale we Włoszech wydają Darkenbota od Paniniego, tom po 3,9 euro. Prezentowałeś to ostatnio na facebookowym profilu. Po zdjęciu nie widzę czy to twarde okładki czy nie, ale widać, że stron conajmniej ze 100.

      Usuń
    11. "??? Skoro w Niemczech kosztuje gigant 7 euro a w Polsce 16 złotych to w Niemczech jest dwa razy taniej niż u nas, a to Niemcy sporo więcej zarabiają."
      Pisałem o tym wyżej. Nie ma szans by w stosunku do zarobków komiksy kosztowały tyle samo co na Zachodzie. Skoro taka benzyna kosztuje u nas tylko kilkanaście procent mniej, to w jaki sposób Giganty mają być cztery razy tańsze? Netflix też u nas kosztuje tylko kilkanaście procent mniej niż Zachodzie, więc Giganty, które są dwa razy tańsze są ewenementem niespotykanym nawet przy zwykłych papierowych książkach. Wskaż mi produkt, który u nas kosztuje 4 razy mniej niż w Niemczech.

      "Po za tym przykład Kaczogrodu Barksa i kolekcji Rosy które startują z ceną okładkową 69,99 ale natychmiast Egmont daje zniżki rzędu 30%, pokazuje, że coś jest nie tak z ceną. "
      I znowu nie czytasz moich postów. Ceny okładkowe są takie, ponieważ dystrybutorzy wymagają takich a nie innych rabatów, tak żeby potem były sprzedawane ze zniżką. W Niemczech jest stała cena książki (+ regulacje odnośnie marży) co zupełnie zmienia sytuację.

      "Co do ceny 3 euro. Nie w Niemczech ale we Włoszech wydają Darkenbota od Paniniego, tom po 3,9 euro. Prezentowałeś to ostatnio na facebookowym profilu. Po zdjęciu nie widzę czy to twarde okładki czy nie, ale widać, że stron conajmniej ze 100."
      Heh... Po pierwsze - 3,90 euro to nie 3 euro.
      Po drugie - popatrz na ceny komiksów z tego roku lub poprzedniego we Włoszech. Teraz tego typu wydania kosztują już 6 lub 7 euro. Czas niesamowicie tanich włoskich wydań się skończył.

      Usuń
    12. Przecież powtarzam, że to w Niemczech mają dwa razy tańsze Giganty niż my - u nich 7 euro przy ich zarobkach, u nas 16 złotych przy naszych. To Niemcy mają tanio a nie my. Żeby to było porównywalne to u nas by musieli Giganta sprzedawać za 7 złotych. Akurat benzyna to śmieszny przykład - Niemiec porównuje cenę benzyny w Polsce do naszych zarobków i pyta jak my w ogóle dajemy radę żyć, on płaci w przeliczeniu na Euro prawie te samo co my za bezynę ale dla niego to jest tylko w granicach 1,5 euro za litr.

      A jeśli we Włoszech mają nawet 6-7 euro zamiast 3 to i tak to jest prawie pół darmo przy cenach podobnych wydań u nas.

      W Polsce książki w ogóle są drogie, dużo droższe niż ich realny koszt wydania i wydruku.

      Po za tym nie należy mylić jednej kwestii - Kaczor Donald jest u nas relatywnie drogi, podobnie jak Gigant, ale już Megagiga czy Mamut mają dobrą cenę w stosunku do Giganta.

      Usuń
    13. "W Polsce książki w ogóle są drogie, dużo droższe niż ich realny koszt wydania i wydruku."
      Ciekawe dlaczego? Może wynika to z tego, że w Polsce, tak jak w każdym innym kraju, koszt druku to zaledwie ułamek ceny, a resztę generuje redakcja, tłumaczenie, dystrybucja, reklama, opłaty na licencję, honorarium autora, marża wydawnictwa pokrywająca koszty stałe itp..

      Jakby co - zapraszam do Czech. Pomijając Pragę, zarobki niewiele wyższe niż w Polsce, a ceny książek i komiksów prawie 2 razy wyższe.

      Usuń
    14. W Czechach wydaje się mało kaczek ale np w 2018 r. wydali tam "ŻiCSM" cena 399 koron (ok. 68 zł). Liczba stron mniej więcej to samo co nasze Kaczogrody Barksa czy kolekcja Rosy (200-kilka - wszystkie główne rozdziały i nic ponadto wydali u siebie), cena porównywalna, w Czechach minimalna pensja porównywalna do naszej. Zresztą to, że gdzieś jest równie drogo, czy drożej niż u nas to żaden argument za tym, że w Polsce kacze komiksy są tanie.

      Usuń
  7. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych komiksów jak ci wspaniali zmianie nie czytało mi się przyjemnie tak ten naprawdę był mega wciągający nie rozumiem ludzi którzy krytykują ten komiks bardzo polecam go kupić 10 na 10

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Znamy szczegółowe informacje o komiksie Marvela ze Sknerusem!