50-lecie Apollo 11: Tintin na Księżycu, czyli klasyk komiksu przygodowego

Dziś mija dokładnie 50 lat od lądowania Apollo 11 na Księżycu. 20 lipca 1969 roku o 16:56:03 czasu GMT po raz pierwszy człowiek wylądował na Srebrnym Globie, a kilka godzin później Neil Armstrong postawił pierwszy krok na Księżycu. Jednak już kilkanaście lat wcześniej na ziemskim satelicie pojawił się belgijski reporter - Tintin. Mowa tu oczywiście o postaci z komiksu, głównym bohaterze doskonałej opowieści o podróży na Księżyc i z powrotem. Historii, która, choć ma prawie 70 lat, nadal jest doskonałą lekturą.
Choć seria o przygodach Tintina została stworzona pod koniec lat 20., to dopiero po II wojnie światowej komiks wszedł w swój szczytowy okres. Należą do niego m.in. dwa albumy opowiadające o księżycowej wyprawie - Kierunek Księżyc i Spacer po Księżycu. Wynikało to z tego, że pod koniec lat 40. Hergé w końcu znalazł sposób na tworzenie doskonałych opowieści o młodym detektywie, a na dodatek miał pełną swobodę twórczą publikując historie we własnym Le Journal de Tintin. Skoro mowa o magazynie, to choć dziś historia jest znana jako dwa osobne albumy, to oryginalnie była publikowana jako jedna opowieść pod tytułem Spacer po Księżycu. Czuć to podczas lektury, ponieważ w przeciwieństwie do innych opowieści o Tintinie, Kierunek Księżyc trudno traktować jako pełnoprawny komiks, lecz raczej jest przystawką przed głównym daniem.
Czytelnicy magazynu musieli czekać aż ponad 3 lata by poznać zakończenie historii. Pierwszy odcinek został wydrukowany 30 marca 1950 roku i w kolejnych tygodniach regularnie były publikowane kolejne części składające się z 1 strony. Po 24. odcinku (26. stronie w albumowym wydaniu), w którym Tintin leżał w szpitalu, nastąpiła wielka przerwa w publikacji, która trwała aż do 9 kwietnia 1952 roku. Kolejne 93 odcinki były publikowane co tydzień aż do 30 grudnia 1953 roku.
Na jednej z francuskich witryn jest dostępne porównanie wersji magazynowej i albumowej komiksu. Podczas przerabiania historii na album Hergé dodał lub powiększył kilka wielkich, spektakularnych kadrów. Prawdopodobnie w trakcie publikacji w magazynie rysownik nie chciał tworzyć odcinków, których 3/4 powierzchni zajmował jeden kadr, natomiast w albumie nie było już takich ograniczeń. Została też dodana plansza z planami rakiety, ale największe zmiany dotknęły koniec Kierunku Księżyc i początek Spaceru na Księżycu. Oryginalnie scena wylotu nie była aż tak zaakcentowana, a kontakt z rakietą został utracony na zaledwie jeden odcinek. W albumie Hergé popisuje się wieloma widowiskowymi kadrami, a napięcie jest utrzymywane przez kilka stron. Ciekawą zmianą jest też usunięcie profesora Wolffa z misji ratowania Baryłki oraz części scen z Tajniakiem i Jawniakiem z Księżyca.
Sama fabuła komiksu nie jest wybitnie skomplikowana i można ją bardzo krótko streścić. Profesor Lakmus udał się do Syldawii by stworzyć rakietę umożliwiającą podróż na Księżyc, za nim do wschodniego państwa udają się Tintin, Miluś i kapitan Baryłka, którzy zostają wcieleni do załogi księżycowego rejsu. Do budowy rakiety wtrącają się inne mocarstwa, które próbują przejąć jej plany jak i sam statek. Po różnych perypetiach udaje się wylecieć i wylądować na Księżycu, na którym Tintin stawia pierwsze kroki. Jednak powrót nie będzie aż tak prosty jak mogłoby się wydawać.
Dlaczego mimo upływu lat nadal Kierunek Księżyc i Spacer na Księżyc czyta się z ogromnym zainteresowaniem? Dzieje się tak dlatego, że w konstrukcji przypominają tworzone w podobnym okresie komiksy Barksa, czy późniejsze Kino Nowej Przygody. Ich głównym celem jest pokazanie niezwykłych i trzymających w napięciu przygód będących udziałem charyzmatycznych bohaterów. Nie brak też humoru jak i widowiskowych scen, które zapadają w umyśle odbiorcy.
Albumy znacząco się od siebie różnią, ponieważ czymś zupełnie innym jest opowieść o kosmicznej podróży od historii o przygotowaniach do niej. O czym wspomniałem wcześniej, Kierunek Księżyc nie można traktować jako osobne dzieło, ponieważ jest to momentami lekko przydługawe wprowadzenie do właściwej akcji. Nie jest jednak to komiks zły, ponieważ w tle przewija się wątek obcego mocarstwa, którego agenci gdzieś czają się w bazie. Lecz podczas ponownej lektury nie da się nie zauważyć, że równie dobrze historia mogłaby być obcięta o kilka gagów. Nadmiar humorystycznych scen szkodzi, ale gdy autor przechodzi do sekwencji związanej z wystrzeleniem próbnej rakiety, to komiks czyta się jednym tchem.
Natomiast Spacer na Księżyc to prawdopodobnie najlepszy komiks o wyprawie na Księżyc jaki kiedykolwiek czytałem. Jego największą zaletą jest to, że Hergé udało się wykreować wizję lotu na Srebrny Glob, która nawet dziś, po prawie 70 latach od premiery komiksu, bardziej przypomina realistyczny komiks niż historię SF.  Tak naprawdę z całej opowieści na niekorzyść wybija się tylko scena, w której załoga trochę zbyt bardzo koryguje kurs by uratować kapitana Baryłkę, Z tego powodu historię czyta się niczym opowieść o faktycznym wydarzeniu, a ogromne rysunki m.in. przy lądowaniu na Księżycu czy pierwszym zejściu na powierzchnię satelity tylko potęgują wzniosły charakter historii.
Jednak komiks nie traci rozpędu w momencie zejścia na Srebrny Glob, ale jeszcze przyśpiesza. Przygody bohaterów na Księżycu nie tylko są niezwykle ciekawe, ale także doskonale narysowane. Prawdziwym majstersztykiem są niektóre tła, które wyglądają jakby pochodziły z jakiegoś realistycznego komiksu. Hergé poprzez większe kadry udaje się doskonale zarysować ogrom i pustkę Księżyca. Natomiast końcowa faza historii obfituje w doskonałe zwroty akcji, wzruszające sceny, a historia mknie z taką szybkością, że komiks wypada lepiej niż najlepsze filmy przygodowe.
Charakterystyczną cechą dla późniejszych albumów Tintina, w tym także dla księżycowej historii, są liczne nawiązania do wcześniejszych przygód. W komiksie pojawiają się bohaterowie, lokalizacje lub motywy znane z poprzednich historii, lecz nie znając ich bez problemu można czerpać radość z lektury ekscytującej opowieści. Ich występy są trochę nagrodą dla czytelników znających wcześniejsze przygody młodego reportera.
Wiele starych opowieści o lotach na Księżyc mocno się zestarzało i przy obecnym stanie wiedzy są tylko podstarzałymi ramotkami. Jednak Hergé na początku lat 50. udało się stworzyć doskonałą opowieść o wyprawie na Srebrny Glob, która niczym Kino Nowej Przygody, nie zawsze trzyma się faktów, ale zachowuje pozory realności. Choć można trochę narzekać na przegadane plansze czy niektóre gagi, to w pełni rekompensują je spektakularne kadry pokazujące przestrzeń kosmiczną jak i powierzchnię Księżyca.

Przygody Tintina 16 - Kierunek Księżyc
Data premiery: 4 września 2014, liczba stron: 64, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: i rysunki: Hergé, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-0254-5

Przygody Tintina 17 - Spacer po Księżycu
Data premiery: 18 lutego 2015, liczba stron: 64, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, oprawa: miękka, scenariusz: i rysunki: Hergé, tłumaczenie: Marek Puszczewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-0286-6
Źródło ilustracji: materiały prasowe

Komentarze

  1. Przeczytałem recenzję i wiem, że są nawiązania do poprzednich tomów, ale czy zaczęcie przygody z Tintinem od tych dwóch to dobry pomysł? I drugie pytanie - czy na grzbietach jest jakaś numeracja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest numeracja.
      A jeżeli zacząć, to lepiej od jednej z dwóch innych "dylogii", czyli
      Tajemnica jednorożca / Skarb Szkarłatnego Rackhama
      lub
      Siedem kryształowych kul / Świątynia Słońca

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo za odpowiedź. Jak zwykle bardzo mi pomogłeś.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga