W stronę czerwonej planety - Gwiezdny zamek 3 "Rycerze Marsa" - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Gwiezdny zamek był według mnie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń zeszłego roku. Pisałem o tym nie raz i nie dwa, lecz pierwszy, składający się z dwóch albumów, cykl opowiadający o wyprawie bohaterów na Księżyc, zachwycił mnie, ponieważ doskonale uchwycił ducha powieści Verne'a i innych pozytywistycznych autorów z końca XIX wieku. Seria trwa dalej, a ostatnio Egmont wydał kolejny album, który rozpoczyna nową wyprawę bohaterów, czas na Rycerzy Marsa.


Minął rok od wydarzeń opisanych w Podboju kosmosu, czyli podróży na Księżyc podczas której Serafin, Zofia i Hans odkryli eter, niezwykły gaz umożliwiający dalekie wyprawy. Jest 1870, główni bohaterowie ukrywają się wraz ze swoim eternefem w Bretanii. Tajemnicę statku działającego na eter chcą poznać największe mocarstwa z kanclerzem Prus, Bismarckiem na czele, którego celem jest podróż na Marsa. Sytuacja się komplikuje, gdy ojciec Serafina zostaje porwany, a lokalizację ukrycia głównych bohaterów poznają Prusacy. W tym momencie bohaterowie spotykają zaskakującego sojusznika, Sissi, cesarzową Austrii. Bohaterowie zbytnio nie mają innego wyjścia i muszą ruszyć w kosmos...
Czym różnią się Rycerze Marsa od wcześniejszych albumów o poszukiwaczach eteru? Na razie zbytnio niczym, choć seria ma ogromny potencjał rozwoju. Komiks pod względem fabuły bardzo przypomina pierwszą część cyklu, czyli album opowiada o tym co doprowadziło bohaterów do wyprawy na Marsa. Nie twierdzę, że to źle, ale trochę mnie nudziła pierwsza połowa albumu skupiająca się na wydarzeniach rozgrywających się na Ziemi i potyczce pomiędzy głównymi bohaterami a Prusakami. Niby pojawia się postać Bismarcka w tle, niby jest to Bretania, a nie Bawaria jak w pierwszym albumie, ale w sumie jest to średnio ciekawa powtórka z rozrywki.
Jednak jak już bohaterowie wyruszają na Marsa, to jest lepiej. Czuć w komiksie ducha przygody, czuć nieograniczoną wyobraźnię XIX-wiecznych autorów fantasy i SF i czuć magię pióra Alexa Alice'a, który potrafi stworzyć dobry współczesny komiks, który zachowuje klimat starych powieści. Bardzo mi się też podobały zwroty akcji, których pełno w końcówce komiksu, dzięki czemu ostatnie strony albumu czytałem z wielką ciekawością. Jednak ostatecznie czytelnik może czuć spory niedosyt, ponieważ zostało otwartych wiele nowych wątków, a praktycznie żadnego z nich nie zakończono. Większość z nich zostanie prawdopodobnie wyjaśniona w kolejnym, czwartym tomie, który pewnie za kilka miesięcy pojawi się w Polsce. Co z nich wyniknie? Oby coś dobrego.
Oczywiście w Rycerzach Marsa nie zabrakło też elementów znanych i lubianych z wcześniejszych tomów serii. Hans po raz kolejny jest źródłem wielu dobrych gagów, które potrafią uatrakcyjnić komiks w nudniejszych momentach, natomiast Serafin i Zofia mają się powolutku... ku sobie, ciekawe czy ten wątek też zostanie jakoś rozwinięty. Przez cały komiks przewija się też masę interesujących wynalazków czy też dziwnych (z dzisiejszego punktu widzenia) zjawisk fizycznych, dzięki którym seria wyróżnia się na tle innych wydawanych tytułów.
Jeżeli miałbym wskazać największą wadę trzeciego tomu Gwiezdnego zamku, to musiałbym wymienić rysunki. W pierwszych tomach cyklu rysunki były okej, czasem bywały lepsze (wielkie kadry z pojazdami), czasem gorsze (mniejsze rysunki), lecz zwykle były czytelne i trzymały poziom. Może to być wina drukarni, ale szczególnie pierwsza część komiksu jest niezwykle jaskrawa, a kolory są nałożone bardzo delikatnie. Z tego powodu często kadry są średnio czytelne, co może utrudnić lekturę komiksu. Na szczęście trochę to rekompensują kolejne strony, ponieważ szczególnie sceny rozgrywające się w kosmosie wyglądają przepięknie. Warto także podkreślić, że tom jest doskonale wydany, co jest zasługą m.in. grubego kredowego papieri i specyficznej, lekko chropowatej, okładki.
Trzeci album Gwiezdnego zamku utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to najbardziej verneowska seria komiksowa jaką czytałem. Niestety Rycerze Marsa trochę mnie zawiedli pod względem fabularnym, ale bardzo obiecująca końcówka spowodowała, że z niecierpliwością czekam na kolejny tom. Jeżeli tak jak ja chcecie poczuć klimat przygodowych powieści z XIX wieku, to czym prędzej powinniście sięgnąć po Gwiezdny zamek, jeżeli tego jeszcze nie zrobiliście.

Ocena albumu: 8/10 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.
Gwiezdny zamek 3 - Rycerze Marsa
Data premiery: 7 grudnia 2018, liczba stron: 56, cena okładkowa: 39,99 zł, format: A4, oprawa: twarda, scenariusz i rysunki: Alex Alice, tłumaczenie: Paweł Łapiński, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-2784-5

Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kaczor Donald 2024-03 - dziś premiera - 30-lecie pisma + przedruk 1. numeru