Słodko-gorzkie perypetie - Ernest i Rebeka 1-2 - recenzja [Komiksy dla wszystkich]

Parę dni temu na blogu pojawiła się lista polecanych przeze mnie prezentów świątecznych. Choć nie znalazła się na niej Ernest i Rebeka, to obstawiam, że gdybym rozszerzył listę o 2 lub 3 tytuły, to komiks Daleny i Bianco na pewno by się na niej pojawił, ponieważ to niezwykła seria. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w recenzji.


Antonello Dalena jest jednym z wielu włoskich twórców tworzących komiksy Disneya. Choć miałem szansę czytać wiele jego historyjek z postaciami Disneya, w tym także komiksy z serii Witch, to nigdy bym nie nazwał Daleny choćby średnim rysownikiem, a narysowane przez niego Śniadanie z obiadem za jednym przysiadem z jedno z tomów Giganta było według mnie bardzo słabo narysowanym komiksem.
Jak jest w Erneście i Rebece? Dużo, dużo lepiej. Dalena wraz z Guillaume Bianco stworzyli niezwykłą serię o przygodach dziewczynki i mikroba, który po części ją się opiekuje. Z pozoru może się wydawać, że seria jest jednym z wielu humorystycznych komiksów, które niby są zabawne, ale po 20 stronach zaczynają nudzić powtarzalnością. Nic bardziej mylnego. Ernest i Rebeka podobnie jak Lou składa się z krótkich komiksów, które łączą się w jedną większą opowieść.
Ernest i Rebeka nie jest także komiksem stricte komediowym. Tak, jest w nim masę świetnych gagów, lecz w tle pojawia się wiele niezwykle poważnych wątków. Już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że rodzice Rebeki się rozwodzą, co staje się jednym z głównych tematów całej serii. Na szczęście cały wątek jest opowiedziany z wielką rozwagą, smutne i wzruszające sceny przeplatają się z zabawnymi, a historia jest tak doskonale opowiedziana, że podejrzewam, że nie jeden młody czytelnik może utożsamiać się z sytuacją Rebeki.
Ze wszystkich historii z Rebeką, najbardziej podobały mi się podobały albumy rozgrywające się na wsi, w których pojawiał się dziadek Owadek. Były to opowieści pełne sielskiej atmosfery wsi, z pewną dawką świeżości jaką były opowieści o nowej paczce Rebeki oraz z ogromną ilością przemyśleń, które płyną z historii z dziadkiem Owadkiem. Drugi album rozgrywający się na wsi, zamykający drugi tom, jest emocjonalnym rollercoasterem pełnym i smutnych, i wzruszających, i śmiesznych scen.
Jednak gdybym miał wskazać jedną jedyną rzecz, która sprawiła, że seria tak mi się spodobała, a kolejne albumy wprost połykałem, to wskazałbym na fabułę prowadzoną dwutorowo. Przez całą serię czytelnik śledzi jednocześnie losy Rebeki, a także (w kilku historyjkach w albumie) Koralii, starszej siostry Rebeki. Wątek poświęcony Koralii jest napisany wspaniale, choć jest kolejną historią o nastoletniej miłości. Twórcy jednak potraktowali go poważnie, czym zdecydowanie różni się od sitcomów produkowanych przez stacje młodzieżowe. Sam czytając o perypetiach Koralii nie raz się wzruszyłem i z niecierpliwością czekam jak dalej potoczą się jej losy.
Zapytacie - a co z tym mikrobem? Jest. Przy czym, poza pierwszymi albumami, które prezentowały według mnie niższy poziom, częściej pojawia się po to, żeby Rebeka mogła z kimś gadać. Po części postać Ernesta przypominała mi Hobbesa z pasków Billa Wattersona, lecz wydaje mi się, że włoscy twórcy mogli wymyślić coś ciekawszego z mikrobem. Wydaje mi się, że od pewnego czasu twórcy za bardzo nie mają pomysłu co z nim zrobić i pojawia się tylko dlatego, że jest tytułowym bohaterem serii.
Dodatkową zaletą Ernesta i Rebeki jest jego wydanie. Komiks ukazał się w ciut pomniejszonym formacie (jak inne komiksy z linii Komiksy są super), lecz w doskonałej cenie i tomach zbierających po 3 oryginalne albumy. Przez to każdy tom jest lekturą na co najmniej kilka godzin. Na razie do sprzedaży trafiły dwa tomy serii pt. Mój kumpel mikrob i Szkoła wygłupów, a Egmont na przyszły rok planuje wydanie trzeciego tomu - Na ratunek!.
Trzy grosze o rysunkach. Zaskoczyły mnie pozytywnie, przy czym nie od początku. Komiks jest utrzymany w stylistyce lekko przypominającej mangę, choć ilustracje są znacznie bardziej szczegółowe niż w japońskich komiksach. Nie do końca podobały mi się pierwsze historie, ponieważ rysunki w nich były dla mnie zbyt kreskówkowe i kanciaste, lecz im dalej, tym poziom ilustracji rósł.
Ernest i Rebeka nie jest kolejnym zwyczajnym humorystycznym komiksem na polskim rynku. Jest to wspaniała opowieść o małej dziewczynce i jej rodzinie, która choć przez większość czasu jest pełna gagów, to nie raz gra na znacznie poważniejszych tonach i jest często bardziej komiksem obyczajowym niż humorystycznym. W niesamowicie mądry sposób porusza ciężkie tematy typu rozstanie rodziców, a przy tym jest komiksem lekkim z wciągającą fabułą. Dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych.
Jedyny minus? Jest mi smutno, bo w 2 miesiące przeczytałem 6 albumów o Rebece, a cała seria na razie składa się tylko z 8.

Łączna ocena tomów: 9/10 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Ernest i Rebeka 1 - Mój kumpel mikrob
Data premiery: 3 października 2018, liczba stron: 144, cena okładkowa: 39,99 zł, format: B5, oprawa: miękka, scenariusz: Guillaume Bianco, rysunki: Antonello Dalena, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-3466-9
Przykładowe strony:
Ernest i Rebeka 2 - Szkoła wygłupów
Data premiery: 21 listopada 2018, liczba stron: 144, cena okładkowa: 39,99 zł, format: B5, oprawa: miękka, scenariusz: Guillaume Bianco, rysunki: Antonello Dalena, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN: 978-83-281-3467-6
Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gigant Poleca Premium 2024-01 "Kalendarz Adwentowy" - dziś premiera - Midthun, Rota, Scarpa i Vicar

Świąteczna oferta Gigantów - dwa specjalne tomy i Sknerus od Marvela!