Smerf z głuszy - Smerfy 19 "Smerf Dzikus" - przedpremierowa recenzja [KOMIKSY DLA WSZYSTKICH]

Już w środę do sprzedaży trafi kolejny album Smerfów - Smerf Dzikus, 19. album z cyklu. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont zapraszamy do lektury przedpremierowej recenzji albumu. Czy Smerf Dzikus dołączy do bardzo dobrych albumów serii? A może raczej prezentuje poziom słabej Sałatki ze Smerfów? Odpowiedzi na te pytania (i nie tylko) znajdziecie w recenzji.


Fabuła Smerfa Dzikusa rozpoczyna się pod koniec lata w wiosce Smerfów. Z powodu suszy wybucha pożar, który w dużej części niszczy wioskę i las. Smerfy są z tego powodu bezbronne wobec Gargamela, więc przenoszą się do lasu i tam chwilowo zamieszkują. Po powrocie w wiosce zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które, jak szybko się okazuje, są dziełem Smerfa Dzikusa, tajemniczego Smerfa. Reszta albumu prezentuje przygody Dzikusa w wiosce, nie zabraknie też złego czarnoksiężnika.
Niestety dawno żaden album serii o niebieskich stworkach nie znudził mnie tak bardzo jak ten. Według mnie wynika to z tego, że twórcy nie potrafili się zdecydować o czym to ma być album. Z tego powodu czytelnik dostaje osobno historię pożaru i poszukiwań wioski przez Gargamela, a także osobno historię Smerfa Dzikusa, które choć w jednym momencie się łączą to mogłyby istnieć samodzielnie. Według mnie jest to kolejny album w którym objawia się problem albumów stworzonych po śmierci Peyo, czyli spora część historii jest na siłę rozciągana do 44 stron.
Pierwszy wątek, czyli ten dotyczący pożaru i Gargamela, bardzo mi się podobał. Był według mnie ciekawy, pokazywał Smerfy w ciut odmiennej sytuacji niż zwykle, a także trzymał  cały czas w napięciu. Bardzo dobrym pomysłem było wyprowadzenie niebieskich stworków z wioski i zmierzenie ich z innymi sytuacjami. Nie brakowało humoru, a nawet występ Gargamela był powyżej średniej i mi się podobał. Według mnie gdyby twórcy się postarali, to tylko w oparciu o ten wątek można byłoby zrobić świetny album.
Szkoda, że większość albumu opowiada o Smerfie Dzikusie i cały wątek z nim związany jest po prostu nudną i kopią motywu "dzikus spotyka cywilizowane osoby".  Zabrakło jakiejkolwiek inwencji, a czytelnik dostaje tylko ciąg dość słabych gagów, z których sam pamiętam tylko gag z Zgrywusem, a także wątek nauki przez Waźniaka. Zabrakło jakiegokolwiek ciekawego wątku, albo śmiesznej parodii (jak np. w Smerfie Doktorze). Środkowa część historii jest kompletnie bezpłciową, nieśmieszną i przewidywalną lekturą. Czytanie przygód Smerfa Dzikusa w wiosce mnie nużyło i czekałem tylko na to aż ciąg gagów się skończy.
Nie do końca także podobały mi się rysunki, które wyglądały dla mnie sztucznie. Same Smerfy są narysowane bardzo dobrze, ale już np. zwierzęta wyglądają dziwnie, trochę nieproporcjonalnie. To samo się tyczy postaci Gargamela, który wygląda w komiksie sztucznie, mało dynamicznie. Na plus natomiast mogę zaliczyć wygląd Smerfów z zimie - bohaterowie świetnie wyglądają z szalikami.
Polskie wydanie komiksu prezentuje się bardzo dobrze i nie sposób znaleźć w nim jakiekolwiek defektu. Tłumaczenie jest jak zwykle na wysokim poziomie.
Myślałem, że Smerf Dzikus utrzyma wysoki poziom, który prezentowały ostatnio albumy z niebieskimi ludzikami, ale niestety stało się odwrotnie. Album jest dla mnie sportym rozczarowaniem. Historia leśnego Smerfa została przedstawiona w sposób kompletnie nieciekawy, bardzo oklepany, tylko nużący czytelnika. Jednak pod jednym względem album mnie pozytywnie zaskoczył - pierwsze kilka stron dotyczące pożaru wioski były naprawdę dobre i dla nich po części warto mieć w kolekcji album.

Ocena albumu: 5,5/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za przesłanie egzemplarza recenzenckiego.

Smerfy 19 - Smerf Dzikus
Data premiery: 24 stycznia 2018, liczba stron: 48, cena okładkowa: 19,99 zł, format: A4, scenariusz Luc Parthoens i Thierry Culliford, rysunki: Alain Maury, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-1880-5

Przykładowe strony:
Źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

  1. E, a mi się podobało jak się fabuła rozwijała. Przynajmniej ciągle coś się działo i co kilka stron było coś nowego (Ważniak był wyjątkowo ciekawie wykorzystany)

    Niestety ten album ma problem co wiele po-Peyowych czy też późno Peyowych czyli tak naprawdę historia jest po prostu adaptacją odcinka animowanych Smerfów, który jako-tako dostosowali do wersji Peyo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga