Słoń na Dzikim Zachodzie - Lucky Luke 36 "Cyrk Western" - recenzja [KOMIKSY DLA WSZYSTKICH]

W publikowanych do tej pory Lucky Luke'ach pojawiały się różne zwierzęta, były konie, psy czy koty, ale nigdy wcześniej samotny kowboj nie spotkał słonia czy lwa. Po raz pierwszy będzie miał okazję spotkać egzotyczne zwierzęta w Cyrku Western, czyli kolejnym wydanym w Polsce albumie serii. Czy cyrkowa przygoda Lucky Luke'a dorównuje najlepszym komiksom serii? Mam nadzieję, że tak.



Cyrk Western, 36. album serii Lucky Luke wydany oryginalnie w 1970 roku, rozpoczyna się sceną w której Lucky Luke goniony przez Indian napotyka... słonia. Tak, słonia, który uciekł z pobliskiego cyrku. Samotny kowboj szybko zaprzyjaźnia się z ekipą Cyrku Western i postanawia ich odprowadzić do najbliższego miasteczka, gdzie odbędzie się rodeo. Niestety w Forcie Coyote rządzi i dzieli Corduroy "Brylantowy Ząb" Zilch do którego należą wszystkie lokale w mieście i nie jest on zadowolony z konkurencji jaką jest Cyrk Western. Postanawia za wszelką cenę przegonić cyrkowców. Nie będzie miał łatwego zadania, ponieważ do ekipy cyrku dołącza Lucky Luke.
Lucky Luke prowadził już dyliżans, pomagał żółtodziobom, łapał złodziei (w tym Daltonów), ale chyba tylko René Goscinny mógł wymyślić komiks w którym dzielny kowboj zostaje cyrkowcem. Cyrk Western mogłoby być standardową opowieścią o upadającym cyrku, lecz francuski scenarzysta nie wpada w schematy, nie mamy żadnych dramatycznych prób uratowania cyrku, a komiks wypełnia paleta doskonałych gagów. Biznesmen Zilch, właściciel cyrku Mulligan, lew wegetarianin czy będący w centrum uwagi słoń to tylko część interesujących i zabawnych postaci, które pojawiają się w albumie. Wszystko to jest okraszone westernowym klimatem wylewającym się z każdej strony.
Według mnie najśmieszniejszą (i najlepszą) sceną albumu jest ta w której Zilch zatrudnia płatnego zabójcę. Scena rozpoczyna się dość nietypowo, ponieważ przez stronę pokazywane są ruchy Rattlesnake Joe. Jednak ten wstęp służy do wzmocnienia gagu pojawiającego się na kolejnych stronach, opierającego się na zupełnej zmianie zachowania zabójcy gdy dowiaduje się, że jego celem jest słoń. Na uwagę też zasługują gagi z Jolly Jumperem, które przewijały się przez cały komiks i były miłym urozmaiceniem.
Kilka rzeczy nie spodobało mi się do końca w Cyrku Western, zaliczały się do tego między innymi gagi z Indianami, które były zwykle powtarzalne i oklepane, i czasem tylko niepotrzebnie przedłużały komiks. Także trochę mnie zawiodło zakończenie, które nie do końca grało z resztą komiksu. Szczególnie nie podobała mi się nagła zmiana charakteru głównego wroga.
Morris - to synonim świetnie wykonanej pracy. Jak zwykle rysunki są utrzymane na wysokim poziomie i trudno przeczepić się do któregokolwiek ilustracji.
Tłumaczenie komiksu zostało wykonane bardzo dobrze, trudno znaleźć w nim jakiekolwiek gafy. Niestety nie wszystkie strony komiksu zostały prawidłowo wydrukowane. W moim egzemplarzu najgorzej został wydrukowany pierwszy rząd na 14. stronie, w którym zabrakło wielu linii przez to postaci zlewają się z tłem. Dodatkowo na niektórych stronach tło jest ciut zbyt jaskrawe.
Mało jest komiksów, które potrafią tak rozśmieszyć jak Lucky Luke. Mimo słabszego zakończenia i słabego wątku z Indianami ostatnio wydany tom, Cyrk Western jest kolejnym bardzo dobrym i niezwykle śmiesznym komiksem René Goscinnego i Morrisa o przygodach samotnego kowboja. Doskonała rozrywka dla wszystkich od lat 7 do 107!


Ocena albumu: 8,5/10

Dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Lucky Luke 36 - Cyrk Western
Data premiery: 25 stycznia 2017, liczba stron: 48, cena okładkowa: 24,99 zł, format: A4, scenariusz: René Goscinny, rysunki: Morris, tłumaczenie: Maria Mosiewicz, wydawnictwo: Egmont Polska, ISBN 978-83-281-1905-5
Kupisz m.in. w aros.pl, bonito.pl, sklep.gildia.pl, nieprzeczytane.pl

Przykładowe strony:
źródło ilustracji: materiały prasowe - Egmont Polska

Komentarze

  1. O w moim egzemplarzu z '92 roku też pierwszy rząd str. 14 tak wygląda.

    -Kleszcz-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że błąd w materiałach do druku.
      Mam nadzieję, że takich błędów już więcej razy nie będzie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga