Pora zamykać? - dane o sprzedaży KD w listopadzie 2019
Dość nieoczekiwanie ZKDP udostępniło już dane odnośnie sprzedaży listopadowego numeru Kaczora Donalda. Biorąc pod uwagę, że wydanie było dostępne praktycznie do końca grudnia, być może nie obejmują całej sprzedaży. Jednak wynika z nich, że listopadowy numer (KD 2019-12) sprzedał się w 8 418 egz. Nakład wyniósł 33 656 egz., czyli sprzedało się 25% wydrukowanych kopii. Jest to najgorszy wynik w historii pisma.
Posiadając tę informację, nie można się dziwić, że Egmont zareagował na fatalne wyniki sprzedaży i zmienił Kaczora Donalda w pismo wydawane co ok. 1,5-miesiąca. Na zamieszczonym poniżej wykresie można zauważyć, że podobny, lecz ciut wyższy wynik, zanotowano dokładnie rok wcześniej. Jednak wówczas sytuacja była ciut inna - obecnie dostępność Kaczora Donalda jest słaba, ale wtedy, ze względu na problemy sieci Ruch, nawet w niektórych dużych miejscowościach nie było możliwe znalezienie pisma. Z tego powodu wynik sprzedaży numeru z listopada 2019 jest jeszcze gorszy, ponieważ jego dostępność była lepsza. Na dodatek pismu powinien pomóc szum związany z 1000. numerem.
Teraz Egmont powinien poważnie zadać sobie pytanie - czy jest dalszy sens wydawania Kaczora Donalda? Choć fani nadal w nim mogą znaleźć porządne komiksy, to jednak chyba całkowicie wyczerpała się koncepcja KD. przynajmniej w tej formie. Może zamiast pozwolić coraz bardziej zdychać legendarnemu magazynowi, lepiej go zlikwidować, albo przekształcić coś w zupełnie innego, bardziej dostosowanego do dzisiejszych realiów rynkowych. Bardzo dobra sprzedaż kolekcji poświęconych komiksom Barksa i Rosy udowadnia, że czytelnicy nie zapomnieli o kaczkach, ale należy je dostarczyć w atrakcyjnej formie.
Mimo niezbyt dobrych wieści, chciałbym podkreślić, że do dziś w sprzedaży znajduje się pierwszy Kaczora Donald z rocznika 2020. Wydanie zawiera komiksy Midthuna, Vicara, Ferioliego czy Barksa, a możecie go kupić nie tylko w kioskach, ale też na Egmont.pl. Natomiast jutro swoją premierę będzie miał kolejny numer, w którym znajdą się m.in. historie Branki i Gottfredsona. On także jest już dostępny na Egmont.pl.
Posiadając tę informację, nie można się dziwić, że Egmont zareagował na fatalne wyniki sprzedaży i zmienił Kaczora Donalda w pismo wydawane co ok. 1,5-miesiąca. Na zamieszczonym poniżej wykresie można zauważyć, że podobny, lecz ciut wyższy wynik, zanotowano dokładnie rok wcześniej. Jednak wówczas sytuacja była ciut inna - obecnie dostępność Kaczora Donalda jest słaba, ale wtedy, ze względu na problemy sieci Ruch, nawet w niektórych dużych miejscowościach nie było możliwe znalezienie pisma. Z tego powodu wynik sprzedaży numeru z listopada 2019 jest jeszcze gorszy, ponieważ jego dostępność była lepsza. Na dodatek pismu powinien pomóc szum związany z 1000. numerem.
Teraz Egmont powinien poważnie zadać sobie pytanie - czy jest dalszy sens wydawania Kaczora Donalda? Choć fani nadal w nim mogą znaleźć porządne komiksy, to jednak chyba całkowicie wyczerpała się koncepcja KD. przynajmniej w tej formie. Może zamiast pozwolić coraz bardziej zdychać legendarnemu magazynowi, lepiej go zlikwidować, albo przekształcić coś w zupełnie innego, bardziej dostosowanego do dzisiejszych realiów rynkowych. Bardzo dobra sprzedaż kolekcji poświęconych komiksom Barksa i Rosy udowadnia, że czytelnicy nie zapomnieli o kaczkach, ale należy je dostarczyć w atrakcyjnej formie.
Mimo niezbyt dobrych wieści, chciałbym podkreślić, że do dziś w sprzedaży znajduje się pierwszy Kaczora Donald z rocznika 2020. Wydanie zawiera komiksy Midthuna, Vicara, Ferioliego czy Barksa, a możecie go kupić nie tylko w kioskach, ale też na Egmont.pl. Natomiast jutro swoją premierę będzie miał kolejny numer, w którym znajdą się m.in. historie Branki i Gottfredsona. On także jest już dostępny na Egmont.pl.
Wydaje mi się to z jednej strony słuszną koncepcją biznesową, z drugiej mam taką myśl, że osoby kupujące KD i kolekcje Barksa i Rosy to jednak różne targety. Nie mam pojęcia jaki % sprzedaży KD trafia do młodych czytelników, ale jestem przekonany, że lwią część albumów kolekcji kupują osoby dorosłe. Wydaje mi się, że jedyne słuszne rozwiązanie to zmiana formuły pisma po dokładnym zbadaniu rynku - kaczki o tyle też mają się niespecjalnie dobrze, że obecnie dla Disneya są okruszkiem, na którego promocję korporacja wydaje grosze. Przy sukcesach MCU i SW możemy niestety doczekać czasów, gdy Kaczki będą do oglądania tylko w muzealnej gablotce:(
OdpowiedzUsuń"Wydaje mi się to z jednej strony słuszną koncepcją biznesową, z drugiej mam taką myśl, że osoby kupujące KD i kolekcje Barksa i Rosy to jednak różne targety. Nie mam pojęcia jaki % sprzedaży KD trafia do młodych czytelników, ale jestem przekonany, że lwią część albumów kolekcji kupują osoby dorosłe. "
UsuńOczywiście, na pewno zdecydowana większość czytelników Barksa i Rosy to osoby dorosłe. Tylko czy Egmont nie powinien spróbować połączyć tych targetów? Obecnie, poza Gigantami za 16-25 dostępnymi tylko jako prasa, jest tylko KD za 10 zł i Kaczogrody za 70 zł. Pomiędzy tytułami jest ogromna przepaść, więc może przyszedł czas by spróbować z czymś stricte komiksowym, nieGigantowym i nieekskluzywnym.
Pytanie tylko czy te wydania ,,z czymś stricte komiksowym, nieGigantowym i nieekskluzywnym." wydawać zamiast Kaczora Donalda czy razem z nim. Po zakończeniu kolekcji komiksów Rosy moim zdaniem szanse na tego typu wydania wzrośnie a Egmont niekoniecznie według mnie musi rozpocząć wtedy nowe ekskluzywne wydanie tylko mógłby uruchomić coś tańszego. Generalnie uważam iż dwie kolekcje tego typu co Kaczogrody Carla Barksa wydawane jednocześnie zagarniają cały lub niemal cały popyt na tego typu wydania w Polsce i nie jestem przekonany czy rynek wchłonąłby np. 3 tego typu drogie wydania (co innego tańsze).
Usuń"Obecnie, poza Gigantami za 16-25 dostępnymi tylko jako prasa, jest tylko KD za 10 zł i Kaczogrody za 70 zł. Pomiędzy tytułami jest ogromna przepaść, więc może przyszedł czas by spróbować z czymś stricte komiksowym, nieGigantowym i nieekskluzywnym." - Radku, może czas wskrzesic "Donald I spółka" - format był pośredni, komiksy 4 rzędowe lepiej powinny tam wyglądać niż w gigantach. Oczywiście pierwotne "Donald I spółka" były bardzo cieniutkie.... można by wydać trochę grubsze. Taka moja sugestia:)
UsuńMożna by też zlikwidować Giganta Mamuta i MegaGigę i wrócić do wydawania gigantów poleca 13 razy w roku. Tylko szkoda by było tych starszych (sprzed 2000r.) włoskich komiksów które jednak w gigantach się nie ukazują , ale to można by być może rozwiązać rzadko i nieregularnie wychodzącymi wydaniami specjalnymi giganta.
UsuńOdnośnie Kaczora Donalda to ja bym się opowiadał nie za likwidacją a za zmianą formuły (być może dość radykalną) z zachowaniem nazwy.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem w przypadku kiedy nowe numery pisma wychodzą nie co miesiąc a co 1,5 miesiąca to Egmont powinien trochę zwiększyć nakład pojedynczego numeru do np. ok. 40 000. Wydaję mnie się iż np. w 2019r. kiedy pismo było miesięcznikiem w okresie powiedzmy tygodnia przed kolejnym numerem poprzedni numer był dużo gorzej dostępny niż w okolicy premiery , więc trochę się obawiam czy po przejściu na cykl ok. 1,5 miesięczny nie będzie okresu trwającego około dwóch tygodni kiedy praktycznie nowy numer będzie bardzo trudno dostępny do kupienia stacjonarnie.
W pewnym sensie taki był kiedyś podawany argument przez redakcję koegzystowania dwóch w zasadzie identycznych pism (Giganta Mamuta i MegaGigi) zamiast połączenia ich w jedno pismo tym iż przy dwóch pismach pojedynczy numer jest teoretycznie dłużej w sprzedaży.
A Kaczorowi Donaldowi (pismu) życzę jak najlepiej i jeszcze wielu lat istnienia w dystrubucji i nawet jeśli tonie (i być może za niedługo zatonie) by miał w tym (cytując pewną piosenkę) ,,koszulę śnieżnobiałą" .Tylko czy ją ma ?
Choć z drugiej strony jeśli kilka dni przed premierą nowego numeru poprzedni będzie praktycznie wyprzedany to raczej będzie to dobrze świadczyć o sprzedaży. W sumie to ktoś mnie zwrócił na to uwagę i w sumie to obecnie większym problemem z dystrybucją jest to iż są miejsca gdzie nowe numery nie są dostępne nawet w dniu premiery a są miejsca gdzie są stosy niesprzedanych numerów nawet wiele dni po premierze.
UsuńA teraz przez te dwa tygodnie kiedy pismo jest dłużej w dystrybucji zawsze ktoś może kupi nowy numer i sprzedaż w jakiś sposób wzrośnie choć w moim mniemaniu bardzo nieznacznie i minimalnie, choć może się mylę, ale wydaję mnie się iż w przypadku ciut większego nakładu ten wzrost sprzedaży mógłby być większy nawet jeśli nie będzie duży.
Moim zdaniem, a mówię to z żalem jedynym wyjściem jest likwidacja KD i wydawanie czegoś zupełnie nowego z nowym tytułem. Efekt nowości zadziała. A utrzymywanie KD na siłę nie dość, że nie ma sensu to w zasadzie jest to w dłuższej perspektywie szkodliwe dla wydawania kaczych komiksów jako takich. No bo niezależnie jakby zmieniać formułę KD to nie pozbędzie się łatki upadającego pisma. A skoro KD się nie sprzedaje, to nawet zupełnie inaczej wyglądające pismo o tym tytule się nie sprzeda.
UsuńTeż pozostaje pytanie jak sensownie stworzyć nowe pismo, by się sprzedało. No i drugie pytanie czy cokolwiek po za Barksem i Rosą ma szansę się sprzedać.
Niech Egmont po prostu zmniejszy nakład do 1000 egzemplarzy, da jako prezent figurki kaczych postaci i KO na DVD.
OdpowiedzUsuń1000 sztuk to byłby mikroskopijny nakład. Moim zdaniem dużo za mały.
Usuńno nawet nakład 20 tys to nie jest zbyt duży nakład, bądźmy szczerzy, czytelnictwo jest słabe w polsce
UsuńNiestety smutek i żal, bo dla mnie KD nie jest zupełnie skazany na zniknięcie z rynku tylko nie ma nikogo kto by miał odwagę podjąć decyzję i wizję.
OdpowiedzUsuń1) Przede wszystkim zero plastiku i wypozycjonowanie pisma jako komiksu. Na półce z gigantami jakimiś innymi komiksami, albo po prostu z pismami normalnymi. Teraz jest na półce z Shitem z plastikiem. W ogole nie widać tego pisma, niczym nie zachęca ani dzieci ani rodziców. DLa mnie albo pismo kupi weteran który ma 20-30 lat albo rodzic który chce kupić małemu dziecku Shit i weźmie randomową gazetkę.
2) Obecnie dzieci spędzają masę czasu przed ekranem. Uważam, ze zachęta pod tytułem kupcie komiks, żeby po staremu poczytać coś materialnego jest zachęcające zwłaszcza dla rodziców. Którzy mogą uznać, ze komiks lepiej rozwinie wyobraźnię i będzie miał dobry wpływ. Tak bym określił marketing pisma.
3) Musi się ukazywać co dwa tygodnie. Dzieciom inaczej płynie czas - nie leci im tydzień za tygodniem jak starym chłopom i babkom tylko tydzień to długo, 2 tygodnie to bardzo długo, a więcej to wieczność.
4) Uważam, że stworzenie pisma dla dzieci, które chcą czytać, mają ochotę się pobawić w starym stylu nawet jakąś karcianką jak zbuduj swój kaczogród, albo sam komiks - to jest jedyna szansa i myślę, ze jest rynek na takie pismo.
1) Jestem za rezygnacją z gadżetów chociaż nie sądzę, żeby ich obecność lub brak jakoś wpłynęła na sprzedaż, będzie dalej źle. Tyle, że bez gadżetu KD byłoby ciut bardziej widoczne.
Usuń2) Niestety nikt nie włoży pieniędzy i wysiłku w marketing i promocję upadającego pisma. Najskuteczniejsze byłyby chyba reklamy w telewizji, ale znowu finanse...
3) Przecież i tak KD kupują już głównie dorośli. A KD do 2016 roku było dwutygodnikiem. Zwiększanie częstotliwości wydawania pisma raczej nie zwiększa sprzedaży pisma a na pewno zwiększa koszty. Oczywiście fajnie by było, ale obecnie nie ma szans by cokolwiek wydawać z częstotliwością częstszą niż raz na miesiąc. Prawie już nie ma takich gazetej dla dzieci na rynku. Wszystko mięsięczniki lub nawet dwumiesięczniki.
4) To miało sens ale 25 lat temu. Obecnie dzieci raczej nie garną się do gier karcianych, i tego typu. Planszówki już prędzej, ale zrobienie tego na pożądnie to by był zbyt duży koszt. Wydawać jakieś nowe pismo ale bez gadżetu.
Cześć wszystkim
OdpowiedzUsuńja ze smutkiem powiem - nie kupiłem dziś komiksu dziecku, i to z bólem serca odłożyłem na półkę jak zobaczyłem że dziecko się rozemocjonowało widokiem dmuchanej kupy jako zabawki. Chciałem nawet kupić pomimo zabawki, ale jak inaczej mam wyrazić sprzeciw takim gadżetom. Przykro mi ale nie takich "ambitnych" wartości chcę dziecka uczyć, nie mam zamiaru pozwolić aby kupa-zabawka była nagrodą za przeczytanie komiksu. Kiedyś były np. gry planszowe, może wykonanie nie było nie wiadomo jakie ale można było z kartonowych arkuszy dołączanych do komiksu wyciąć jakieś elementy gry planszowej i spędzić z siostrą/bratem kilka godzin "przemierzając korytarze piramid" po przeczytaniu komiksu. W dodatku komiksy potrafiły mieć ciągłość fabularną na przestrzeni kilku numerów. Z niecierpliwością zaglądało się do kiosku wracając ze szkoły do domu.
Osobiście wolałbym aby tej zabawki nawet tam nie było, wystarczyłaby jakaś prosta karta z grą planszową, kostki do rzucania takie do powycinania i posklejania. Coś przy czymś dziecko pomyśli chwilę, przy czym chciałoby być genialne jak Diodak i odważne jak Siostrzeńcy.
Przykro mi, liczę że ktoś ruszy głową po tych słowach. Bo to co mi za dziecka dawało KD to właśnie poczucie że warto być dobrym, bystrym, myśleć nieszablonowo i mieć bardziej ambitny humor, a głównie dzięki dodatkom i fajnym historiom.